27 lipca 2021

Dzękujemy!

 Dziękujemy wszystkim czytelnikom naszego bloga, którzy przez cały czas jego istnienia odwiedzali nas i czytali. 

Idąc z duchem czasu przenosimy naszą działalność w bardziej popularne rejony.

Zapraszamy na:

https://www.facebook.com/Miejska-Biblioteka-Publiczna-w-Ostr%C3%B3dzie-100934868638245/

https://www.youtube.com/channel/UCiM_qyILnOIznhJBjfiCzng/featured

https://www.instagram.com/mbp_ostroda/

 

8 czerwca 2021

Co czyni nas ludźmi- cudowny minimalim Kazuo Ishiguro


 

"Klara i słońce" to pierwsza powieść napisana przez Kazuo Ishiguro po otrzymaniu przez niego Literackiej Nagrody Nobla. Jest to futurystyczny obraz świata, widziany oczami syntetycznej istoty.

Tytułowa Klara jest Sztuczną Przyjaciółką, zakupioną dla Josie przez jej Matkę. Nie jest najnowocześniejszym modelem ale za to odznacza się niezwykłymi zdolnościami poznawczymi            i wysoką empatią. Jej zadaniem jest jak najlepsze dbanie o dobro dziecka, dla którego została zakupiona. Gdy okazuje się, że Josie jest nieuleczalnie chora, Klara postanawia przekroczyć swoje możliwości, by odmienić los dziewczynki.

Futurystyczny świat będący tłem tej powieści poznajemy oczami samej Klary, z jej nieco naiwnej, dziecięcej perspektywy, a jednak im bardziej zagłębiamy się w lekturę tym wyraźniejsza staje się przepaść między wrażliwą sztuczną inteligencją a zagubieniem istoty ludzkiej w odwiecznym pędzie do sukcesu i materialnego zaspokojenia.

"Klara i słońce" to historia bardzo kameralna, a zarazem pełna tajemnic i porażająco smutna. Rozbrajająca wiara Klary w dobroć Słońca, jej brak wyrachowania sprawia, że ludzcy bohaterowie wydają się być przy niej zimni i okrutni, choć tak na prawdę przeżywają po prostu swoje cierpienia       i próbują dostosować się do wciąż zmieniającego się świata. 

Autor opisuje szczegóły w nieco odmienny choć bardzo przemyślany sposób. W powieści nie brakuje rozważań na temat roli sztucznej inteligencji w społeczeństwie, tego czy istnieje dusza i czym ona jest. Dla samej Klary ludzka miłość, krucha i chwiejna jest na tyle fascynująca, że to w niej właśnie doszukuje się różnicy między nią a człowiekiem.

"Klara i słońce" na pewno nie zawiedzie czytelników lubiących literackie wyzwania oraz historie skłaniającą do rozważań. Jeśli nie znaliście wcześniej twórczości Kazuo Ishiguro, to może być niezły wybór na pierwszy kontakt z pisarzem.

21 kwietnia 2021

Nowe znakomite "Nie- horrory" Stephena Kinga

         Odkąd stałam się nałogową pożeraczką książek, wyjątkowo sobie cenię znakomitą prozę     Stephena Kinga. Szczególnie godne uwagi wydają mi się te z jego powieści, których bohaterami są dzieci. Autor ma niezwykłą łatwość poruszania się w świecie dziecięcej wyobraźni i, co tu kryć, przywoływania najgłębiej skrywanych lęków, tych spod łóżka, z piwnicy albo z szafy.

Będąc wierną fanką pana Kinga i jego książek, nie mogłam nie zauważyć, jak bardzo zmieniła się jego twórczość w ciągu ostatniej dekady. Powieści stały się bardziej treściwe, mniej krwawe,                   choć absolutnie nie mniej straszne, głębsze, pełne wrażliwości i wyczucia, o które zawsze          Stephena Kinga podejrzewałam, nawet w czasach, gdy umierałam ze strachu,                                             czytając "To" albo "Lśnienie".

"Później" to najnowsza powieść mistrza grozy będąca sprytną mieszanką sensacji, obyczaju i starego, dobrego horroru. Książka posiada ulubioną przeze mnie narrację, jest napisana z punktu widzenia głównego bohatera, chłopca- Jamiego Conklina.

Jamie nie jest zwyczajnym dzieckiem. Posiada pewien dar, a może właściwie przekleństwo? Potrafi rozmawiać ze zmarłymi. Dzięki tej umiejętności oraz zdobytej już we wczesnym dzieciństwie świadomości tego, że zmarli muszą mówić nam prawdę, chłopiec może wchodzić w posiadanie cennych informacji. Jamie niezbyt chętnie korzysta ze swojego daru, właściwie woli o nim                        nie mówić, zwłaszcza w obecności samotnie wychowującej go matki. Sprawy komplikują się jednak, gdy jego sekret odkrywa skorumpowana pani detektyw, pragnąca za wszelką cenę odzyskać kontrolę nad wymykającą jej się karierą policyjną. Młody bohater będzie musiał zapomnieć o dziecięcej niewinności i wziąć udział w walce z prawdziwym złem. 

"Później", "Instytut", " Pudełko z guzikami Gwendy", czy urokliwe, ciepłe "Uniesienie" można śmiało zaliczyć do całkiem nowego rozdziału w twórczości mistrza grozy. Nie myślmy sobie jednak, że po którejkolwiek z tych książek będziemy mogli spokojnie zasnąć.

Bez przesady!

W końcu to Stephen King.


 

15 kwietnia 2021

Ballada o lutniku

 

Wiktor Paskow: „Ballada o lutniku”, Wydawnictwo Poznańskie, tłumaczenie z języka bułgarskiego Mariola Mikołajczak, 2020. Imię i nazwisko tłumaczki znajduje się nie tylko na stronie tytułowej, ale także wyjątkowo na okładce. Książka zawiera posłowie od tłumaczki i jest wydana w bardzo ciekawej szacie edytorskiej.

Czas, w którym zostaje opowiedziana ta historia, ujmuje lata pięćdziesiąte w komunistycznej Bułgarii, kiedy to, cytując z posłowia tłumaczki, „życie kulturalne prawie zamarło, a wszystko to, co wiąże się z prawdziwym człowieczeństwem – dobro, prawda, moralność stawało się pustymi frazesami”. Jednak „Ballada o lutniku” weryfikuje to stwierdzenie, udowadnia, że nawet w skrajnie trudnych warunkach życia można zachować człowieczeństwo, wszystko zależy od nas samych, niby niewiele albo aż tyle.

Mówi się, że zmarli żyją dalej tu na ziemi tak długo, jak długo przechowujemy pamięć o nich. Tak właśnie jest z tą historią; jest ona wspomnieniem, wydobytym z pamięci dorosłego już narratora Wiktora, który, porządkując rodzinne papiery, trafia na dwa listy od Georga Józefa Heninga i przypomina sobie nieżyjącego już przyjaciela i miniony czas dzieciństwa. Od tego momentu narracja w książce prowadzona jest z punktu widzenia kilkuletniego Wiktora, którego przeznaczeniem miała być muzyka, tak przynajmniej zakładali jego rodzice. Miał zostać sławnym skrzypkiem jak jego ojciec i ojciec jego ojca. Wiązało się to z wykonaniem dla niego skrzypiec w unikatowym małym rozmiarze, tzw. ósemek.

Wizyta u mistrza lutnictwa, Czecha Georga Heninga zostawi trwały ślad w życiu Wiktora, ukształtuje jego niezwykłą wrażliwość, sposób patrzenia na świat i ludzi. Czułość, z jaką mistrz zwracał się do dziecka nazywając go „król, mały król Wiktor, „złote dziecko”, „mały król Infant”; tajemnicze wręcz magiczne wówczas dla Wiktora słowa: werniks, terpentyna, zapachy; w reszcie sam wygląd Heninga, „karła-czarodzieja” o ciepłych szorstkich dłoniach, zgarbionej sylwetce, rozmytych oczach i czas, gdy na piąte urodziny otrzyma przepiękne skrzypce, na widok których zaniemówi i z emocji się rozpłacze pozostaną w jego pamięci na zawsze. Utrwalą w nim tęsknotę za tym czasem.

Rodzice Wiktora żyją bardzo biednie, tak jak pozostali mieszkańcy starej przedwojennej kamienicy. Ojciec, oprócz grania na skrzypcach w teatrze, dorabia na okazyjnych występach, mama, wykluczona z bogatej rodziny za to, że wyszła za muzyka, czyli w ich mniemaniu człowieka niemającego poważnego zawodu, dorabia, szyjąc w domu. Pomimo trudnej codzienności rodzina wspiera się i szanuje. Marzeniem mamy Wiktora jest piękny drewniany kredens postrzegany jako wyznacznik statusu rodziny. Ojciec, wiedząc, że ich na niego nie stać, postanawia sam go zrobić. W tym momencie drogi Wiktora i Gustawa Heninga znowu się krzyżują. Nie mając miejsca w swoim mieszkaniu, ojciec zwraca się z prośbą o możliwość wykonania kredensu w pracowni-piwnicy Heninga. Okazuje się, że zastają mistrza żyjącego w strasznych warunkach, schorowanego, niemającego nic do jedzenia, żyjącego samotnie i w zapomnieniu. Postanawiają za wszelka cenę mu pomóc. Jest to niesamowita batalia.

Ta książka jest nie tylko o przyjaźni, o tym, że mając niewiele, można i tym podzielić się z innymi, o tym, że należy chronić słabszych, o starości, o miłości do muzyki, o pasji tworzenia.

Kiedy Hening już wie, że odejdzie z tego świata, postanawia wykonać ostatnie skrzypce; są to „skrzypce dla Boga”, idealne, najlepsze jakie stworzył. To, w jaki sposób pracuje nad nimi, jak dobiera drewno do ich wykonania, jak pokonuje swoje słabości poprzez pracę i cel, które dają mu siłę, pokazuje jego wielkość i mistrzostwo. Wiktor, tak często jak to jest możliwe, jest z nim, rozmawia, obserwuje.

Mimo że opowiedziana historia jest smutna, to patrzenie na nią przez pryzmat wrażliwego dziecka ujmuje nas delikatnością, czułością, a przemycany humor dopełnia ją. Jest to opowieść uniwersalna, ponadczasowa i naprawdę wyjątkowa.

Polecam ! Książka jest dostępna w naszej bibliotece.

Ag.



22 marca 2021

"Władca Much" w wersji super light czyli dzicz dla wrażliwych.

Tak na prawdę nie jestem pewna czy ta książka mi się podobała ale zrzucę to taktownie na karb wieku. W końcu "Bezludna wyspa" to pozycja przeznaczona dla nastoletniego czytelnika a nie dla starej babki, która pozjadała już większość rozumów.

Niech jednak będzie. Ta powieść mnie zaintrygowała.

"Bezludna Wyspa" to historia nastoletniego Amerykanina- Lincolna, który wraz z rodzicami przeprowadza się do Anglii i zaczyna uczęszczać do nowego liceum. Niestety szkoła ma sportowe tradycje a Lincoln to typowy kujon i ciamajda. Chłopak szybko staje się pośmiewiskiem kolegów i koleżanek, którzy poddają go okrutnym próbom i nieustannie się z niego naśmiewają. Po wielu miesiącach męczarni i upokorzeń, Lincoln postanawia rzucić szkołę. Ostatnim szkolnym epizodem ma być letni obóz. Jeszcze tylko ten obóz i będzie wolny. Niestety, samolot, którym Lincoln i jego prześladowcy lecą na miejsce zbiórki, rozbija się na pięknej bezludnej wyspie.

Wszyscy nastolatkowie wychodzą z katastrofy bez szwanku.

Zaczyna się walka o przetrwanie i przywództwo na wyspie. Dzięki inteligencji, wiedzy i fascynacji historiami słynnych rozbitków, Lincoln szybko staje się liderem. Tylko on wie jak rozpalić ogień, upolować zwierzę albo wyznaczyć współrzędne wyspy. Jego krzepcy koledzy i piękne koleżanki na bezludnej wyspie stają się całkowicie bezradni. Od tego momentu obserwujemy przemianę głównego bohatera z zamkniętego w sobie nerda w mistrza wyspy.

Nie jest to zmiana na lepsze.

Czytając "Bezludną Wyspę" wyraźnie wyczuwa się inspirację autorki słynnym "Władcą Much" , o ile jednak w powieści Godlinga groza sytuacji momentami niemal odbiera nam dech, tak tutaj wyraźnie brakuje realizmu, a łatwość z jaką rozbitkowie poruszają się w nowych okolicznościach pozwala przewidzieć zakończenie, które zapewne miało być wielkim zaskoczeniem. 

Mimo to polecam tę książkę jako coś lekkiego na wiosenny posiadówki w ogrodzie. Czyta się całkiem przyzwoicie a postać głównego bohatera może zaciekawić, a nawet zaintrygować. Nie należy się jednak spodziewać, że książka utkwi w nas na dłużej. Ja już prawie o niej zapomniałam.


 

15 marca 2021

Prusy Wschodnie, Kraina Jabłek i lodowy płaszcz Very.

Ten dom jest mój” Dörte Hansen - książka jest debiutem literackim, tłumaczenie z języka niemieckiego - Katarzyna Sosnowska, wydawnictwo Sonia Draga 2020, zawiera Słowo od tłumaczki.

Równorzędnym bohaterem jest w tej historii Dom, to wokół niego osadzone są losy Very, jej matki Hildegard i krewnych. Uciekając po wojnie z Prus Wschodnich, Hildegard i jej pięcioletnia córka, docierają do gospodarstwa w tzw. Starym Kraju nad Łabą (Dolna Saksonia), nie mając nic oprócz dumy, dumy Hildegard von Kamcke z trzystuletniej genealogii wschodniopruskiej rodziny.

W Starym Kraju o statusie rodziny świadczyły charakterystyczne domostwa, ogromne domy halowe (Hallenhaus) z murem pruskim, pokryte tradycyjnie sitowiem, z prowadzącą na podwórko ogromną, bogato zdobioną drewnianą bramą, będącą wizytówką gospodarzy, tzw. „Bauer-Adel”, przedstawicieli chłopskiej szlachty, od pokoleń uprawiającej jabłka i czereśnie - źródło ich bogactwa.

Ile jeszczi zjidzie tu was Polaczków?” - to zdanie wypowiedziane w dialekcie dolnoniemieckim przez Idę, od sześciu pokoleń gospodynię Domu, naznaczy na zawsze relacje między nią a Hildegard. Jedynie śpiewany przez Verę hymn Prus Wschodnich „Kraina ciemnych lasów” lub jej pomoc w pracach porządkowych przy Domu było sposobem skruszenia zawziętości Idy, można było wtedy liczyć na podarowane jajko i na to, że owocowa spiżarnia nie zostanie zamknięta na klucz, nic ponad to.

Vera nigdy nie okaże serca temu Domowi, ale nie zostawi go. Tak jak nie zostawiła po śmierci Idy jej syna Karla, weterana wojennego, który po powrocie z wojny już nigdy nie był sobą. Nie stchórzy, tak jak jej matka, która pewnego dnia zostawi córkę, uciekając z bogatym mężczyzną. Vera ciężko pracuje w gospodarstwie, bardzo dobrze się uczy, ma niełatwo nawet wśród rówieśników, nazywana jest „polaczkowym dzieckiem” i często sama wymierza sprawiedliwość – bijąc się. Jest odważna, doskonale jeździ konno, świetnie pływa.

Po powrocie ze studiów, otwiera gabinet dentystyczny. Przez jej życie przewija się wielu mężczyzn, jednak żaden na stałe. Dlaczego? Dlatego że musiała się okryć „płaszczem z lodu”, jak większość kobiet w jej rodzinie, po to, by udźwignąć traumę wojny, odnaleźć się, niechciana w nowym miejscu, licząc tylko na siebie. Dopiero gdy sześćdziesiąt lat później w jej życiu pojawi się siostrzenica Anne ze swoim kilkuletnim synkiem Leonem lodowy płaszcz Very powoli zaczynie pękać, puszczać pierwsze krople wody, a Dom zaczynie się odradzać, dopełnią się słowa wyryte na jego szczycie „Tyn dom jest mij i ni jest mij, kto wnijdzie w nij, nazwi go swim” - Ten dom jest mój i nie jest mój, kto raz do niego wejdzie, nazwie go swym.

Warto poświęcić czas Tej książce. Oczywiście jest dostępna w naszej bibliotece.

Ag.




8 marca 2021

Co czytam dziecku - być może przepis na przyszłego czytelnika doskonałego...

 Być może ktoś zastanawiał się nad tym, co właściwie czytać tym dzieciom do poduszki i nie tylko. To dobre pytanie. Wiadomo nie od dziś, że czytanie dzieciom jest sprawą ważną, pobudza wyobraźnię, kreatywność, rozwija słownictwo, stymuluje rozwój mózgu, kształtuje inteligencję emocjonalną i robi mnóstwo innych dobrych rzeczy- wszystko to oczywiście nie dzieje się za sprawą literatury byle jakiej, z której zalewem mamy ostatnio taki kłopot- i nie mówię tu tylko o książkach dla dzieci ;-).

Czytajmy zatem. Ale co?

Odpowiem na to pytanie w miarę swoich skromnych możliwości ponieważ posiadam tylko jedno dziecko, w dodatku już dosyć stare, bo w wieku lat prawie 7, czytamy jednak razem do upadłego od samego początku naszej wspólnej przygody, a polecając czytane przez nas książki innym mamom przeważnie trafiam bez pudła. Na początku wcale łatwo nie było przekonać latorośl, że książki są ekstra ale ja się uparłam i wyszło na moje. 

Przezabawna Zuźka D. Zołzik to cała seria przygód pomysłowej dziewczynki, wzbudzająca wybuchy śmiechu nie tylko u najmłodszych. Na przygody Zuźki i jej przyjaciół składa się kilka książkowych serii. Możemy dobierać je do wieku naszej pociechy. Książeczka pełna jest humoru i nieprzewidywalnych zwrotów akcji, bo też sama główna bohaterka nie ustaje w staraniach byśmy świetnie się bawili i ani na chwilę nie czuli znużenia. Nie jest to może pozycja typowo wychowawcza, ale jeśli zależy nam na  przekonaniu naszego dziecka, że czytanie książek to najlepsza rozrywka jaką ludzkość sobie wymyśliła, nie wahajmy się. 




"Srebrny Chłopiec" to pozycja idealna dla trochę starszych miłośników tajemnic, przygód i historii z dreszczykiem. Książka opowiada o przygodach trójki przyjaciół z małego szwedzkiego miasteczka, w którym dzieją się tajemnicze i dziwne rzeczy. Nieustraszone dzieciaki za wszelką cenę starają się rozwikłać zagadkę widmowego srebrnego chłopca. W grę wchodzi nie tylko zwykła ciekawość. Sprawa zagadkowo łączy się z zaginionym przed laty skarbem. "Srebrny Chłopiec" to środkowa część serii autorstwa Christiny Ohlson, moim zdaniem najlepsza. Można je czytać oddzielnie.





"Czerwone Krzesło" to świetna propozycja dla energicznych i rządnych przygód małych odkrywców. Rodzice też będą drżeć z emocji, to pewne. Jest to pierwsza część serii "Magiczne Drzewo" autorstwa Andrzeja Maleszki. Trójka rodzeństwa znajduje w rzecze czerwone krzesło, wykonane z drzewa magicznego dębu. Okazuje się, że przedmiot spełnia życzenia osoby na nim siedzącej, a to powoduje serię nieprzewidzianych i osobliwych zdarzeń, które wciągają dzieci w wir szalonej przygody. Zapewniam, że po przeczytaniu tej książki, natychmiast sięgniecie po kolejne.





Mój absolutny faworyt. Książka, z którą nie możemy się rozstać utrzymana w klimacie świetnej powieści fantasy. Nie brak w niej dzikiej przyrody, fantastycznych i groźnych mieszkańców puszczy, zamków, lochów, przerażających pułapek, rodzinnych waśni, sąsiedzkich konfliktów i wspaniałej przyjaźni, która finalnie pokona wszystkie trudności. Baśń napisana po mistrzowsku. Czytając niemal czuję na plecach żar wielkiego paleniska w zbójeckim zamku, a w ustach smak wypiekanego przez matkę Ronji chleba. Tulimy się z córką do siebie na dźwięk przerażających krzyków krążących nad zamkiem wietrzydeł, czujemy zapach wilgoci bijący od leśnych strumieni. Przy tej lekturze żałuję, że pani Lingren nie pisywałą też dla dorosłych. Nie sądziła pewnie, że nadejdą czasy, w których również dorosłym potrzebne będą baśnie by spokojnie zasnąć.



Sympatyczna wampirka i jej przyjaciele z  kraju Nokturni bardzo boją się nas, istot ze świata światła. Nas i jednorożców oczywiście. Amelka mieszka wraz z rodzicami w ich wampirzym zamczysku, ma ulubioną pupilkę Dyńkę i przyjaciół: Kostka Ponuraka, Florkę Kudłacz i księcia Tadżina. Razem przeżywają serię ciekawych, niebezpiecznych i zabawnych przygód w krainie gdzie jednorożce czają się za każdą tęczą, brrr.

1 marca 2021

Osobliwy pan Riggs


... Nie chodzi tylko o to, że okładka jest wyśmigana w kosmos...bo jest!
Zawartość jest równie imponująca.
Twórczość autora "Baśni Osobliwych" nie jest Wam pewnie obca. Znacie "Osobliwy Dom Pani Peregrin", który, szczerze mówiąc, mnie osobiście nieco rozczarowuje, bo pomijając wspaniałe zdjęcia i oryginalny pomysł, akcja jakoś tak ...utyka.
Ale w przypadku tego zbioru jest już inaczej.
Być może pan Riggs jest właśnie mistrzem krótkiej formy.
Historie są mroczne lecz nie na tyle, by nie mógł po nie sięgnąć młody odbiorca, osobliwe lecz nie budzące niesmaku, fantastyczne i baśniowe lecz nie infantylne, pełne lekkości, inteligentnie, ocierające się o czarny humor.
Znakomity styl, piękny staranny język, głęboka mądrość, jak na baśnie przystało.
Bracia Grimm zapewne płoną z zazdrości.
Na stronicach książki spotykamy szlachetnych ludożerców, człowieka zmienionego w wyspę, rozumne gołębie od św. Pawła, królewnę o smoczym języku i wielu, wielu innych osobliwców. Mnie osobiście szczególnie podobała się historia dziewczynki, która miała dar leczenia ludzi z koszmarów. Złe sny wydłubywała swoim pacjentom z uszu i gromadziła w żywym  kłębuszku, który  zawsze przebywał gdzieś obok niej, podskakując z podekscytowania.
Oprócz niewątpliwej wartości samych opowieści, książka pełna jest pięknych rycin, wykonanych przez Andrew Davidsona.
Ach, byłabym zapomniała: narratorem w książce jest nie kto inny jak sam niewidzialny Millard Nullings, znany miłośnikom "Osobliwego Domu Pani Peregrin".

14 lutego 2021

O tym jak wspaniała słowiańska groza przemyskiego pisarza popchnęła mnie ku przeszłości.


 

Czasami bywa tak, że książka, którą przeczytam nie daje mi o sobie zapomnieć, że mija tydzień, dwa, miesiąc nawet, a ja wciąż czuję ten dreszcz.

Nie zdarza się to często, przyznaję, coraz rzadziej niestety, ale wciąż jeszcze jest to możliwe.

Jakże bym mogła nie napisać o takiej książce choćby kilku zdań.

Mam tu na myśli cykl autorstwa Stefana Dardy, czyli trzy powieści grozy, w tym " Dom na Wyrębach"- głośny i nagradzany debiut przemyskiego pisarza, który nieprzypadkowo z czasem zyskał status kultowego.

Cykl o Wyrębach powstawał przez prawie dziesięć lat i trzeba przyznać, że jest to solidna dawka dobrego, słowiańskiego straszenia, podpartego solidną wiedzą na temat wierzeń i obrzędów dawnych mieszkańców Polesia.

Akcja wszystkich trzech tomów toczy się wokół zagubionej w sercu lasu samotnej osady Wyręby,         z którą wiąże się pewna mroczna tajemnica.

Tu czasami można usłyszeć krzyk puszczyka, który jak głosi legenda jest oczami strzygi, po nocach śnią się koszmary, za oknami można zobaczyć tajemnicze cienie, a gdy księżyc osiąga pełnię, lepiej    nie kręcić się samotnie po okolicy.

Losy głównych bohaterów, dla których to miejsce miało być początkiem nowego życia, splatają się     w upiorny, pełen tajemnic warkocz z miejscowymi wierzeniami.

Stefan Darda snuje opowieść o tajemnicy i przeszłości, która wdziera się siłą w cudze życie. Tu noce zamieniają się w pola walki a wieczna zieloność to nie azyl, a śmiertelna pułapka. Nie wiadomo do końca czy to nasz umysł rodzi upiory, czy raczej upiory zagarniają nasz umysł, wiadomo natomiast,    że samotność tutaj nie jest dobrym rozwiązaniem. 

 Ta historia toczy się po cichu, leniwie, sprowadza na manowce, wyciąga na nieuczęszczane leśne trakty, a groza osacza nas i uderza bez ostrzeżenia.
Licho nie śpi, nie dając i nam zmrużyć oka, a lektura sprawia, że jeszcze przez wiele dni nie możemy się oprzeć uczuciu otaczającej nas pradawnej magii.
Nawet bez wycia wilków czy pohukiwania puszczyka. 
I tu dociera do mnie prosta prawda: znam i kocham takie opowieści.
Wyrosłam w nich. 
Na Podkarpaciu, skąd pochodzę, nikt nie pluł przez lewe ramie, z upiorami było się po imieniu,             a gdy było trzeba ganiało się za nimi po piwnicach i bramach.
Znam te opowieści, tylko na chwilę o nich zapomniałam....

10 lutego 2021

Kobiecy świat dziewiętnastowiecznych Chin czyli "Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz" Lisy See


 

"Kwiat śniegu i sekretny wachlarz"- zachwycająca powieść, osadzona w realiach dziewiętnastowiecznych Chin, jest napisana w formie wspomnień i podzielona na tradycyjne etapy życia ówczesnych kobiet.

Główna bohaterka, Lilia, to kobieta urodzona w ubogiej chińskiej rodzinie. Już jako mała dziewczynka musiała odnaleźć się w pozbawionej miłości i ciepła, surowej codzienności domu rodzinnego, gdzie narodziny córki nie są powodem do szczęścia, a wartość jej samej liczona jest         w centymetrach. Tradycyjne krępowanie stóp u chińskich dziewcząt rozpoczynające się w wieku        6 lat, wiązało się z wielomiesięcznym cierpieniem i często kończyło śmiercią, jednak to właśnie odpowiednia długość i kształt stóp mogły zagwarantować dziewczynie korzystne zamążpójście              i określoną pozycję społeczną.

Jedyną radość i rozrywkę w świecie po brzegi wypełnionym codziennymi żmudnymi obowiązkami dawała głównej bohaterce przyjaźń z dziewczyną z sąsiedniej wioski i specjalne pismo, w którym bliskie sobie kobiety mogły wypowiadać najskrytsze myśli.

"Kwiat śniegu i sekretny wachlarz" to niesamowita opowieść o kobiecym związku laotong, który zdolny jest przetrwać najtrudniejsze próby: ból krępowanych stóp, aranżowane małżeństwa, radość i tragedie macierzyństwa, odmalowana na tle bogatej chińskiej kultury.

Ta książka jest też fascynującym obrazem ludzkich charakterów i uczuć - tym gorętszych,                        że skrywanych pod obowiązującą maską tradycyjnej, wschodniej powściągliwości.

 Lisa See to amerykańska pisarka pochodzenia chińskiego, autorka bestsellerów ukazujących chińską tradycję oczami kobiet. Powieść "Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz" stała się bestsellerem, podobnie jak inne książki tej autorki, prawa do niej sprzedano do czternastu krajów, a w roku 2011 roku nakręcono film na jej podstawie


25 stycznia 2021

O tym, że władza ma swoją cenę - Ballada Patków i Węży Suzanne Collins

 

Czy da się grać fair gdy za wszelką cenę pragnie się przetrwać?

Trzynaście lat temu "Igrzyska Śmierci" zawładnęły wyobraźnią miliona czytelników na całym świecie, którzy z zapartym tchem kibicowali bohaterom w ich walce z bezwzględnym systemem. 

"Ballada ptaków i węży" jest prequelem tamtej historii, może więc być spokojnie Waszym pierwszym z nią spotkaniem.

Jest to historia niepokojąco aktualna, podobnie jak inne książki z tej serii, o ile jednak trylogia Susanne Collins może wydawać się odrobinę naciągana i momentami nużąca, tak jej prequel wciąga od pierwszych stron i do samego końca bardzo dobrze się czyta.

Minęło 10 lat od wyniszczającej wojny domowej. 

Ludzie bardzo dobrze ją pamiętają, a Kapitolu nadal nie udało się w całości odbudować. Rodzina osiemnastoletniego Coriolanusa Snowa podczas wojny straciła swoje bogactwo i teraz próbuje zachować pozory dawnej świetności.

Zbliżają się dziesiąte Głodowe Igrzyska. . 

Podczas Dożynek, każdy z dwunastu dystryktów wyznaczył chłopca i dziewczynę, którzy będą walczyć na śmierć i życie, ale tym razem każdemu z trybutów przydzielono mentora z Kapitolu, a Ci z kolei zostali wybrani spośród najzdolniejszych uczniów.

Coriolanusowi zostaje przydzielona dziewczyna z najbiedniejszego, dwunastego dystryktu. Chłopak postanawia zrobić wszystko, żeby jego trybutka zwyciężyła na arenie, ponieważ widzi w tym szansę odzyskania prestiżu swojej rodziny.

Obserwujemy, jak między mentorem i podopieczną rodzi się więź i wzajemna fascynacja.

Niestety chłopaka napędza ambicja, w której nie ma miejsca na etykę, miłość czy przyjaźń i nagle zaczynamy rozumieć, że Coriolanus nie cofnie się przed niczym, by osiągnąć swój cel.

Ta powieść to fascynujący obraz przemiany młodego chłopaka w bezwzględnego przyszłego prezydenta Panemu, znanego czytelnikom z trylogii "Igrzyska Śmierci". 

Książka zadowoli z pewnością miłośników literatury fantasy ale będzie też wspaniałą lekturą dla każdego, kto pragnie historii wciągającej, nietuzinkowej i bardzo na czasie.



11 stycznia 2021

"Dracul" pożera od pierwszej strony.


Wbrew temu co sobie myślimy, patrząc na tę pozycję, a myślimy: no tak...znowu!, "Dracul" to zaskakująco przyzwoita i świetnie napisana powieść, bardziej nawet przygodowa niż straszna, choć pod względem mrocznego klimatu, niczego jej nie brakuje.

Podobnie jak w "Draculi" Brama Stokera, większą część historii poznajemy poprzez lekturę wpisów z dzienników, listów czy prywatnych notatek bohaterów.

Bram Stoker niemal całe swoje dzieciństwo spędza przykuty do łózka przez nieznaną chorobę. Dogląda go tajemnicza niania imieniem Ellen, o której on i jego rodzeństwo wiedzą zaskakująco niewiele, pomimo, iż kobieta od lat mieszka w posiadłości Stokerów. Dzieciom rzuca się w oczy fakt, że kobieta mimo upływu lat niewiele się zmienia, czasami znika na wiele dni bez słowa, posiada też zdolność łagodzenia objawów choroby i w końcu uzdrawia małego Brama. Tym czasem w okolicy mnożą się tajemnicze zdarzenia.

Wiele lat po wydarzeniach z dzieciństwa, rodzeństwo Stokerów znów podejmuje próbę rozwiązania tajemnicy sprzed lat. Wraz z nimi czytelnik odwiedza mroczne zaułki Dublina, stare cmentarze, kostnicę i ponure ruiny ścigając koszmar, który wbrew temu, co sądzili, wcale się jeszcze nie skończył.

"Dracul" nie jest pozycją dla współczesnych miłośników wampiryzmu, to raczej łakomy kąsek dla czytelników, którzy cenią klimat klasycznej powieści grozy, jak u Edgara Allana Poego czy Mary Shelley.

Czyta się naprawdę dobrze – od razu widać, że J.D. Barker, to bardzo sprawny pisarz, który potrafi przykuć i utrzymać uwagę czytelnika. Powieść jest klimatyczna, trzyma w napięciu i przedstawia wampiry w sposób, od którego inni autorzy niestety dawno już odeszli, jako istoty potężne, tajemnicze i szalenie groźne.



 

30 listopada 2020

O "Miedziakach" ...

 

Październik rozpoczęłam od przeczytania książki, która od jakiegoś czasu jest bardzo popularna w internetowych „środowiskach” czytelniczych. Sięgnęłam po nią zaintrygowana recenzjami na jej temat, a raczej ich zgodnością. Ani razu bowiem nie usłyszałam o niej złej opinii. Przeciwnie, każdy ją zachwala, zarówno za fabułę, jak i za sposób przedstawienia i styl pisania. Ja również nie będę w tym przypadku wyjątkiem. Mowa o książce pt. Miedziaki autorstwa Colsona Whiteheada (twórca m.in. głośnej Kolei podziemnej, za którą otrzymał Nagrodę Pulitzera).

            W Miedziakach poznajemy historię nastoletniego, czarnoskórego chłopca imieniem Elwood. Akcja rozpoczyna się w latach 60. XX wieku w Ameryce. Elwood jest człowiekiem bardzo ambitnym i ułożonym. Wychowuje go babcia, która dba o to, aby wnuk wyrósł na porządnego człowieka. Chłopiec nie oddaje się zabawom z rówieśnikami, ponieważ woli spędzać czas na czytaniu. W książce czytamy m.in. fragment o tym, jak Elwoodowi udaje się zdobyć tom encyklopedii, w której znajdują się słowa jedynie na literę A. Chłopak pilnie ją studiuje, czyta wszystkie słowa i zapisuje te, które najbardziej go ciekawią. Nie ustaje w dążeniu ku lepszej przyszłości. Jego największym marzeniem jest dostanie się na uniwersytet i zdobycie dobrego wykształcenia. Mogłoby się więc zdawać, że jest to historia zwykłego chłopca, który tak jak każde inne dziecko ma swoje marzenia i plany i najprawdopodobniej uda mu się je spełnić, ponieważ jest bardzo zdeterminowany. Nie należy jednak zapominać o czasie, w którym dzieje się akcja powieści. Mamy bowiem lata 60. XX wieku. Ameryka jest opanowana przez dyskryminację rasową, a ona jest największą przeszkodą Elwooda w wędrówce do spełnienia marzeń. Jego idolem jest Martin Luther King, który swoim dążeniem do równouprawnienia dla wszystkich ras, staje się dla niego wzorem do naśladowania i świadectwem tego, że to nie kolor skóry świadczy o naszej wartości.

            W toku powieści zostają przytoczone historie obrazujące życie osób czarnoskórych właśnie w danym okresie dziejów Ameryki. Dowiadujemy się rzeczy, które nie tylko oburzają, ale przede wszystkim każą nam zadać sobie pewne pytania: Dlaczego człowiek jest w stanie wykluczyć drugiego człowieka ze społeczeństwa i traktować go jak istotę nieważną i nic nie wartą tylko i wyłącznie ze względu na kolor skóry z jakim ta osoba się urodziła? Dlaczego dzielimy ludzi ze względu na to, jak wyglądają? Dlaczego najważniejszą kategorią w wartościowaniu człowieka nie jest jego charakter? Whitehead porusza w swej książce niezwykle ważny problem. Pokazuje, jak ciężko jest żyć człowiekowi, który urodził się jako czarnoskóry, dlaczego dziecko o czarnej skórze nie ma takich samych szans na dobre życie jak dziecko białe.

            Wracając do głównego bohatera. Wszystko w jego życiu zdaje się być ustabilizowane i skierowane ku dobremu do czasu, kiedy za nie swoje winy zostaje skazany na odsiadkę w zakładzie poprawczym dla chłopców. Trafia więc do tytułowego Miedziaka, gdzie razem z nim przeżywamy chwile największego wzburzenia i rozpaczy. Poznajemy tajemnice, które roztrzaskają nasze serce na kawałki. Władze Miedziaka oraz opiekuni zajmujący się chłopcami skrywają w swoich duszach najmroczniejsze grzechy. Zostają nam przedstawione obrazy, które jednoznacznie świadczą o dehumanizacji pewnych jednostek. Kary, jakim zostają poddani czarnoskórzy chłopcy za swe przewinienia, przechodzą granice okrucieństwa, a ich świadectwem jest odnaleziony wiele lat po zamknięciu zakładu cmentarza ze szczątkami dawnych wychowanków. Rysuje nam się więc wyraźnie podział na krzywdzonych i krzywdzących. Najbardziej bolesne jest to, że to właśnie oprawcy, mimo swoich czynów, uznają się za lepszych, godniejszych. Tylko i wyłącznie ze względu na swój kolor skóry. Można by więc zadać pytanie o osoby postronne, osoby „z zewnątrz”. Dlaczego niczego nie zauważają i nie interweniują? Odpowiedź jest prosta: zauważają, lecz wygodniej, prościej i bezpieczniej jest im zostawić sprawy w starym ich porządku.

            To, co najbardziej „uderza” w emocje czytelnika jest fakt, że Colson Whitehead przy pisaniu Miedziaków nie posłużył się tylko i wyłącznie własną wyobraźnią. Wydarzenia przedstawione w książce są inspirowane wydarzeniami autentycznymi. Miedziaki to książka okrutna, przejmująca, wzruszająca, a jej zakończenie doprowadzi nawet najbardziej wytrzymałego czytelnika do łez. To książka, której wartości nie da się opisać w prostych słowach. Emocje w niej zawarte trzeba odczuć na własnej skórze. Niech za cytat zachęcający do lektury posłużą słowa Martina Luthera Kinga: „Wtrąćcie nas do więzienia, a my i tak będziemy was kochać. (…) I nie miejcie złudzeń, złamiemy was naszą zdolnością do cierpienia i pewnego dnia wygramy naszą wolność. Nie tylko wygramy naszą wolność, ale po drodze tak przemówimy do waszych serc i sumień, że przeciągniemy was na swoją stronę i będzie to nasze podwójne zwycięstwo”.  

 

      Patrycja