26 stycznia 2018

Strachy na lachy.

"Pudełko z Guzikami Gwendy" przeczytałam kilka dni temu i jestem zdania, że nie powinna ona ani jednej chwili spędzić nieczytana na bibliotecznym regale.
Od wielu lat jestem wielbicielką prozy Stephena Kinga, nic więc dziwnego, że jego nowa powieść napisana we współpracy z Richardem Chizmarem od razu przyciągnęła moją uwagę.
I nie zawiodłam się.
Gwendy to nieśmiała dwunastolatka zamieszkująca małe amerykańskie miasteczko, która bardzo chciałaby zrzucić zbędne kilogramy, codziennie wspina się więc niebezpiecznymi schodami na szczyt wzgórza. 

Pewnego dnia zaczepia ją tam tajemniczy pan Farris, noszący dziwny, czarny kapelusz. Oddaje on Gwendy pod opiekę tajemnicze pudełko z guzikami. Dziewczynka może bezkarnie podjadać wypadające z niego czekoladki i wydawać srebrne dolarówki, które nigdy się nie kończą. W zamian za opiekę pudełko zapewnia jej sukces we wszystkim czego się podejmie.
Ale są jeszcze guziki.
Wciśnięcie guzika na pudełku może spowodować trzęsienie ziemi w Afryce lub powódź w Australii; jest też czarny guzik, dużo niebezpieczniejszy od pozostałych.
Opieka nad pudełkiem to ogromna odpowiedzialność, o której młoda Gwendy nie może zapomnieć ani na chwilę.
Książkę czyta się jednym tchem, nie sposób się od niej oderwać, a chęć poznania zakończenia przewyższa wszystkie inne doznania. Nie można też czytając, nie zadawać sobie pytań: kim jest pan Farris, jak pudełko wpłynie na losy bohaterki i co ja bym zrobiła, gdyby to mnie pan Farris zaproponował opiekę nad pudełkiem z guzikami w zamian za powodzenie we wszystkich moich przedsięwzięciach?

???

Bardzo gorąco polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz