Chciałam coś tam sobie przeczytać z naszych nowości i na
chybił trafił sięgnęłam po książkę Beaty Ostrowickiej "Misia rządzi"
i oto proszę - ja to mam farta!
Kolejny strzał w dziesiątkę.
Misia nie jest sympatyczną nastolatką. Jest zbuntowana,
irytująca i straszny z niej głuptas - nie to, że nie jest inteligentna...bardzo
inteligenta, ale głuptas po prostu i do tego kłamczucha.
Misia wiele energii poświęca temu, by przypodobać się grupie
próżnych, dobrze ubranych, ciągle imprezujących koleżanek, których tak naprawdę
wcale nie lubi, temu, by zdobyć wymarzonego chłopaka i oczywiście wojować z
samotnie wychowującą ją mamą. Zupełnie przy tym nie docenia prawdziwych
przyjaciół i życzliwych sobie ludzi, próbuje wszystkimi manipulować i wydaje
jej się,
że w życiu najważniejszy jest dobry ciuch, makijaż i to, jak widzą nas inni.
Scena, w której Misia wypisuje sprayem na klatce schodowej wyznania miłosne do samej siebie zwyczajnie zwala mnie z nóg.
Dlaczego?
Bo miałam kiedyś czternaście lat, podobnie jak autorka tej książki.
Na szczęście, trwało to krótko i było dawno temu, ale i tak dobrze pamiętam, jak trudny jest to moment
w życiu i jakim wyzwaniem jest odnalezienie drogi do samego siebie, dostrzeżenie tego, co ważne, zwłaszcza gdy rodzice nie mają dla nas zbyt wiele czasu.
Misia, by osiągnąć zamierzone cele, rozwija wokół siebie misterną sieć kłamstw i kombinacji, która coraz bardziej się wokół niej zaciska.
Jak to się dla niej skończy?
Czy ta irytująca, wredna osóbka dostanie w końcu za swoje?
Łapcie za książkę i trzymajcie kciuki, by Miśka, której nie da się tak naprawdę nie lubić, przejrzała na oczy.
Na koniec dodam, że książka jest napisana fantastycznym językiem,
a przemyślenia i frustracje głównej bohaterki sprawiają, że pękam ze śmiechu.
Z dawnej siebie się śmieję, a to podobno bardzo zdrowo.
Polecam!
że w życiu najważniejszy jest dobry ciuch, makijaż i to, jak widzą nas inni.
Scena, w której Misia wypisuje sprayem na klatce schodowej wyznania miłosne do samej siebie zwyczajnie zwala mnie z nóg.
Dlaczego?
Bo miałam kiedyś czternaście lat, podobnie jak autorka tej książki.
Na szczęście, trwało to krótko i było dawno temu, ale i tak dobrze pamiętam, jak trudny jest to moment
w życiu i jakim wyzwaniem jest odnalezienie drogi do samego siebie, dostrzeżenie tego, co ważne, zwłaszcza gdy rodzice nie mają dla nas zbyt wiele czasu.
Misia, by osiągnąć zamierzone cele, rozwija wokół siebie misterną sieć kłamstw i kombinacji, która coraz bardziej się wokół niej zaciska.
Jak to się dla niej skończy?
Czy ta irytująca, wredna osóbka dostanie w końcu za swoje?
Łapcie za książkę i trzymajcie kciuki, by Miśka, której nie da się tak naprawdę nie lubić, przejrzała na oczy.
Na koniec dodam, że książka jest napisana fantastycznym językiem,
a przemyślenia i frustracje głównej bohaterki sprawiają, że pękam ze śmiechu.
Z dawnej siebie się śmieję, a to podobno bardzo zdrowo.
Polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz