Joanna
Concejo – Kiedy dojrzeją porzeczki
Skojarzenie,
jakie nasunęło mi się na myśl, sięgając po pierwszą wydaną w
Polsce autorską książkę ilustratorki Joanny Concejo „Kiedy
dojrzeją porzeczki”, to, że ma „część” wspólną ze
„Zgubioną duszą” Olgi Tokarczuk - jest nią ukryty za słowem
„kiedy” niewidoczny i
prawie nieuchwytny bohater – czas.
Książka
została wydana w zeszłym roku w wydawnictwie WOLNO. Już sama nazwa
wydawnictwa sugeruje nam, jak mamy ją czytać – wolno, uważnie,
zastanawiając się, zamyślając. Idąc za wskazówką autorki - „to
książka bardzo osobista i każdy powinien w niej wydeptać własna
ścieżkę” - postanowiłam, że i ja spróbuję wydeptać swoją.
Książka
ma nietypowy format 24 cm x 14 cm i formę – picture book -
książka obrazowa.
„Utkana”
jest z dużą starannością ze strzępków znikających wspomnień,
kryjących się pod stłumionymi kolorami ilustracji, szkiców –
drobnych przedmiotów, motywów natury – pól, drzew, łąk,
ptaków, drobnych zapisków właściwie pojedynczych słów, mgieł,
wiatru, ale i ciszy, spokoju – to jej „osnowa”. „Wątek”,
główną nić, stanowi tu historia Henryka. Spotykamy go u schyłku
życia, kiedy najbardziej intensywny czas ma już za sobą. Poznajemy
jego najbliższe otoczenie – dom, w którym mieszka sam. Zauważamy,
że codzienne czynności sprawiają mu coraz więcej trudu,
potrzebuje na nie coraz więcej czasu. Widzimy, jak zamyśla się na
widok z okna. Jak zauważa, że pomału kończy się lato i czuć
chłód w powietrzu. Dowiadujemy się, że lubi spokój i kocha swój
ogród i że kochał też osobę, która odeszła. Co jakiś czas,
trzymając w ręku kluczyk, wybiera się w drogę do skrzynki na
listy z nadzieją, że będzie w końcu w niej list... Listu nie ma,
a kluczyk pewnego razu wyślizguje się z ręki Henryka, lecz on
nawet nie próbuje go zatrzymać.
Wraca,
„opiera plecy o ciepłe od słońca deski swojego domu i ze
spokojem zanurza ręce w kocim futrze”.
Każdy
skrawek, najdrobniejszy szczegół ilustracji, odcień koloru nie
jest tu jednoznaczny – odkrywa przed nami naszą „ścieżkę”,
po której jak po nitce możemy dotrzeć do naszego kłębka, po to,
by utkać z niego naszą historię, w której, tak jak w historii
Henryka, nieunikniony będzie czas.
W
czasie „kryje” się wszystko - całe nasze życie.
Niepowtarzalny
klimat,jaki tu panuje, wytworzył się dzięki charakterystycznym dla
Joanny Concejo ilustracjom z pogranicza snu, dozowanych ilością,
wielkością i kolorem. Nawet intensywność koloru czcionki,
stopniowo coraz jaśniejsza, zanikająca, przyczynia się do
wrażenia ulotności, zanikania tej historii, jakby została spisana
w ostatniej chwili.
Książkę
„otwierają” i „zamykają” obrazy wypełniające okładkę:
na początku postać starszego człowieka tulącego się do kota,
którym towarzyszą spokój, cisza i zgoda na to, co przynosi czas, a
na końcu widok polnej drogi pośród łąki i bezkresu nieba, którym
towarzyszą przestrzeń i wiatr.
Ja
odnalazłam tu swoją ścieżkę pośród pól i łąk, wśród
promieni letniego słońca, w powiewie wiatru, w kroplach deszczu, w
mruczeniu kota i w miękkości jego futra, czekając spokojnie –
kiedy dojrzeją porzeczki. Podobno.... wszystko ma swój czas.
Ag.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz