Mieszkamy na Mazurach (choć nieprzerwanie trwa wojna warmińsko-mazurska, ale… na Mazurach!). Rzadko się jednak zdarza – lepiej powiedzieć, że nigdy – aby ktoś do nas zagadał po mazursku. Wynika to oczywiście z różnych dziejowych zawijasów, o których tu pisać nie będę. Można o tym często posłuchać na spotkaniach historycznych w naszej czytelni.
Tym razem usłyszeliśmy mazurską mowę w naszych progach, a
wszystko w ramach promocji książki „Małi Princ”, czyli po prostu „Małego
Księcia” Saint Exuperyego po mazursku. Na mazurskó gádkie prżesadżiuł Psioter ôt
Sziatków, czyli po prostu Piotr Szatkowski, nasz gość i prelegent.
Spodziewał się on, że na spotkanie przyjdzie około
dziesięciu osób, tymczasem sala była szczelnie wypełniona słuchaczami. Chyba
doda to sporo zapału panu Piotrowi, ponieważ całą swą promazurską działalność
robi przede wszystkim z pasji, z miłości do rodzimej kultury!
Oprócz „Małego Księcia” po mazursku, pan Piotr promował również
pismo dla mazurów „Cech”, zbierając datki na kolejny numer. Spędziliśmy półtorej
godziny w dobrej atmosferze. Po krótkiej prezentacji prelegenta nastąpiła
niekończąca się seria pytań na temat języka mazurskiego (czy gwary mazurskiej? –
kolejny ciekawy problem poruszony na spotkaniu), kwestii tożsamości Mazurów, a
nawet życia naszego prelegenta – źródeł pasji i przestrzeni do jej realizacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz