Taka pani bibliotekarka to tajemnicza postać, trochę jak Mary Poppins albo czarodziejka ze świata Harrego Pottera.
No bo tak:
Wystarczy przyjść do biblioteki
z rodzicem lub grupą przyjaciół
z przedszkola, żeby być świadkiem licznych cudów. Przede wszystkim okazuje się, że ta biblioteka, którą codziennie mijaliśmy obojętnie w drodze do przedszkola to całkiem ciekawe miejsce. Znajdują się tam (co za niespodzianka) liczne półki zapełnione książkami, a wśród tych książek są rozmaite bajki, legendy, historie, których jeszcze, mimo poważnego wieku, nie znamy.
Są książki, które do nas mówią, takie, które się poruszają, książki trójwymiarowe oraz książki- puzzle. W książkach tych mieszkają rycerze, piraci, dziwne stwory a nawet duchy- a w końcu kto ich nie lubi?
Te wszystkie cuda pokazuje nam nasza pani bibliotekarka, która wie wszystko
o baśniach, księżniczkach i mitycznych stworach.
A najfajniejsze to już w ogóle są te czwartki z Misiem Czytusiem.
Może człowiek przyjść sobie do biblioteki po przedszkolu, zostawić pod dobrą opieką mamę, tatę lub babcię a samemu spokojnie zająć się tym co najbardziej lubi: słuchaniem bajek, opowieści, legend i oczywiście pracami plastycznymi. Wczoraj na przykład można było posłuchać opowieści o wielkanocnych pisankach. Teraz już się wie, skąd wziął się zwyczaj malowania jajek na Wielkanoc
i czemu właściwie te jajka są aż takie ważne. Dzięki tajemniczym sposobom, które pokazały nam panie, wszystkie narysowane przez nas pisanki udały się wspaniale. A w domu nie zawsze wychodzi aż tak pięknie.
No? I jak to się stało?
Mówię przecież, że czary.
No a na koniec najlepsze:
Podobno już w kwietniu panie bibliotekarki będą składać nam wizyty w naszych przedszkolach i czytać nam bajki na miejscu. Dzięki temu ominie nas cały ten ambaras z zakładaniem kurtek i butów a do biblioteki i tak będziemy przychodzić po przedszkolu.
23 marca 2018
8 marca 2018
Batik
– sztuka wyobraźni
„Logika
zaprowadzi Cię z punktu A do punktu B, a wyobraźnia zaprowadzi Cię
wszędzie” - o czym mogliśmy się przekonać podczas odbywających
się w naszej bibliotece warsztatów batiku, prowadzonych przez
Panią Iwonę Bolińską-Walendzik.
Batik
jest techniką malarską polegającą na kolejnym nakładaniu wosku i
kąpieli tkaniny w barwniku.
Zaskakujący
jest fakt, że w dominującym kobiecym gronie, świetnie odnaleźli
się też Panowie.
Naturalne
tkaniny, wosk, kolorowe barwniki plus pomysł na pracę dają
niesamowite efekty.
Ag.
5 marca 2018
Pierwsze nagrody rozdane...
U nas ciągle coś się
dzieje... A to imprezy kulturalne, spotkania z ciekawymi ludźmi, a
to konkursy... Właśnie rozstrzygnęliśmy lutową odsłonę
konkursu Na obcasach przez
literaturę, który
skierowany jest do pań, gdyż 2018 ogłoszony został Rokiem Praw
Kobiet. Jednocześnie dotyczy kobiet w literaturze. Kobiety górą!
W ubiegłym miesiącu nasze odważne czytelniczki (bo nikt nie lubi
być egzaminowany) mogły zmierzyć się z twórczością Elizy
Orzeszkowej. Pytania nie były chyba zbyt trudne, ponieważ panie
świetnie sobie radziły. Zresztą chodzi o zabawę, a nie stres...
Spośród kilkudziesięciu złożonych kuponów komisyjnie
wyłoniliśmy laureatkę. W „sierotkę Marysię” wcieliła się
jedna z naszych koleżanek. Zwyciężczynią została pani Bożena
Michalak (która wyraziła też zgodę na opublikowanie zdjęć). A
teraz najważniejsze. Nagrody! Pani Bożena otrzymała (no
oczywiście) książkę, superancką ekotorbę z logo naszej
biblioteki i dyplom.
Już trwa marcowa odsłona konkursu. Czekają pytania dotyczące
twórczości Olgi Tokarczuk. I nagrody. Zapraszamy do zabawy!.
2 marca 2018
Jedz, módl się, kochaj....
Po sporej ilości kryminałów, horrorów i fantastyki, w których namiętnie gustuję, postanowiłam spróbować czegoś innego.
Sięgnęłam po autobiograficzną książkę Elizabeth Gilbert - rzecz o niezwykłej podróży pisarki w poszukiwaniu... wszystkiego.
Podróż może uzdrowić, pocieszyć, pokazać drogę, przy odrobinie dobrej woli można też dojść do siebie na piechotę.
Elizabeth doświadczyła nieudanego małżeństwa, trudnego rozwodu, po
czym utknęła na dłużej w kolejnym nieudanym związku, co w końcu doprowadziło ją do załamania i choroby.
Dlatego właśnie wyruszyła w podróż, najpierw do Włoch, a następnie do Indii i Indonezji.
"Jedz, módl się, kochaj"- to swoista mantra, którą sama sobie
powtarzam z naciskiem na " Jedz", bo to właśnie sfera smaków i zapachów
jest dla mnie szczególnie istotna. Pewnie właśnie dlatego część
dotycząca Włoch podobała mi się najbardziej. Opisy potraw, ich smaku,
konsystencji i zapachu sprawiały mi autentyczną przyjemność i frajdę,
co najmniej tak wielką, jak gdybym sama ich próbowała, a uczucie sytości
i szczęścia głównej bohaterki spływało w miarę czytania również na
mnie.
Książka nie jest lekka ani łatwa. Wielu przez nią nie przebrnęło, a
ciągłe wahania nastrojów, lamenty i religijne uniesienia pani Gilbert
mogą rzeczywiście wyprowadzić z równowagi mniej cierpliwego czytelnika;
warto jednak trochę się wysilić i postarać zrozumieć jak bardzo
uzależniona od innych i zagubiona była Elizabeth na początku swojej
podróży, jak trudno było jej usłyszeć w sobie coś więcej poza ciągłym
niespokojnym mamrotaniem wytrąconej z równowagi duszy i poczuć w sercu
coś innego od lęku przed samotnością.
Przebrnięcie przez tę książkę wymaga dyscypliny i skupienia -
prawie jak medytacja, ale przesłanie i pocieszenie, które
niesie warte jest tej odrobiny wysiłku.
Zresztą, zawsze można sięgnąć po audiobook i słuchać "Jedz, módl się, kochaj" podczas codziennych spacerów z psem.
1 marca 2018
Przeczytajcie, przeczytajcie, przeczytajcie... to o nas!
Każdy pracownik lubi, gdy szef pochwali jego pracę. Tym razem to my pochwalimy i polecimy uwadze pracę szefa - Marcin Daniec mawia, że dzień bez... jednak nie pamiętam cytatu. Mniejsza.
Pisaliśmy już o promocji III tomu Ostródzkiego Przeglądu Historycznego. Wrócimy do tego wydarzenia raz jeszcze, ale tylko po to, aby zachęcić do lepszego poznania... nas i naszej codziennej pracy.
We wspomnianej publikacji znalazł się artykuł kierowniczki naszej biblioteki - pani Anny Głowińskiej. Ta podróż przez zmienne dzieje naszej placówki nie tylko zaciekawia, ale też obala wiele mitów, z którymi jako pracownicy mamy często do czynienia. A wśród nich...
W BIBLIOTECE JEST CISZA I SPOKÓJ...
- Historia biblioteki pokazuje, że praca tutaj przez lata nie miała wiele wspólnego z taką atmosferą. Często ogromna determinacja, upór i bezinteresowność były konieczne, aby ta placówka nieprzerwanie od 1946 roku istniała. W bonusie dla najwytrwalszych prawdziwa lekcja cierpliwości, gdy na przykład jeden z miejskich rajców - jak możecie przeczytać w artykule - oświadczał, że "po co nam ta biblioteka, skoro tam i tak nikt nie chodzi". Gdyby miał na myśli ówczesnych włodarzy miasta, wiele by się nie pomylił ;).
NA CZYM POLEGA PRACA BIBLIOTEKARZA? NA CZYTANIU KSIĄŻEK?!
- Funkcjonowanie takiej instytucji wymaga aktywności na wielu płaszczyznach. Regularnie wykonywana jest zakulisowa praca, której nie widzi się odwiedzając bibliotekę, a jest ona konieczna do działania naszej placówki.
NA SZCZĘŚCIE TRUDNOŚCI BIBLIOTEKI TO JUŻ HISTORIA...
- Artykuł nie tylko opowiada o tym, co było i minęło, ale ukazuje również czasy po roku 89, w których wielokrotnie nad biblioteką zbierały się czarne chmury.
ALE WIELKA TA OSTRÓDZKA BIBLIOTEKA...
- Kto przeczyta, dowie się jak wyglądają nasze warunki pracy w porównaniu z przewidzianymi dla takich instytucji standardami. Lepiej zrozumie też krążące ostatnio po mieście plotki o naszej przyszłości.
***
Zachęcamy do tego, aby sięgnąć po ten artykuł i z większą świadomością - historyczną i nie tylko - korzystać z naszej pracy. Korzystać i lepiej rozumieć...
Pisaliśmy już o promocji III tomu Ostródzkiego Przeglądu Historycznego. Wrócimy do tego wydarzenia raz jeszcze, ale tylko po to, aby zachęcić do lepszego poznania... nas i naszej codziennej pracy.
We wspomnianej publikacji znalazł się artykuł kierowniczki naszej biblioteki - pani Anny Głowińskiej. Ta podróż przez zmienne dzieje naszej placówki nie tylko zaciekawia, ale też obala wiele mitów, z którymi jako pracownicy mamy często do czynienia. A wśród nich...
W BIBLIOTECE JEST CISZA I SPOKÓJ...
- Historia biblioteki pokazuje, że praca tutaj przez lata nie miała wiele wspólnego z taką atmosferą. Często ogromna determinacja, upór i bezinteresowność były konieczne, aby ta placówka nieprzerwanie od 1946 roku istniała. W bonusie dla najwytrwalszych prawdziwa lekcja cierpliwości, gdy na przykład jeden z miejskich rajców - jak możecie przeczytać w artykule - oświadczał, że "po co nam ta biblioteka, skoro tam i tak nikt nie chodzi". Gdyby miał na myśli ówczesnych włodarzy miasta, wiele by się nie pomylił ;).
NA CZYM POLEGA PRACA BIBLIOTEKARZA? NA CZYTANIU KSIĄŻEK?!
- Funkcjonowanie takiej instytucji wymaga aktywności na wielu płaszczyznach. Regularnie wykonywana jest zakulisowa praca, której nie widzi się odwiedzając bibliotekę, a jest ona konieczna do działania naszej placówki.
NA SZCZĘŚCIE TRUDNOŚCI BIBLIOTEKI TO JUŻ HISTORIA...
- Artykuł nie tylko opowiada o tym, co było i minęło, ale ukazuje również czasy po roku 89, w których wielokrotnie nad biblioteką zbierały się czarne chmury.
ALE WIELKA TA OSTRÓDZKA BIBLIOTEKA...
- Kto przeczyta, dowie się jak wyglądają nasze warunki pracy w porównaniu z przewidzianymi dla takich instytucji standardami. Lepiej zrozumie też krążące ostatnio po mieście plotki o naszej przyszłości.
***
Zachęcamy do tego, aby sięgnąć po ten artykuł i z większą świadomością - historyczną i nie tylko - korzystać z naszej pracy. Korzystać i lepiej rozumieć...
Subskrybuj:
Posty (Atom)