15 kwietnia 2020

Obrazki z Rosji


 Książka Jeleny Kostiuczenko „Przyszło nam tu żyć. Reportaże z Rosji”


Książka podzielona jest na pięć części. Ta szeroka opowieść o współczesnej Rosji jest zbiorem reportaży dziennikarki śledczej niezależnego pisma „Nowaja Gazieta” – tego samego, w którym pracowała zamordowana w 2006 roku Anna Politkowska. Kostiuczenko idzie w jej ślady, oddając głos tym, których inni boją się wysłuchać. Młoda dziennikarka (rocznik 1987) nie przeprowadza wywiadów przez telefon, nie pisze zza biurka.    
Z determinacją zbliża się do tych (wcielając się w różne role społeczne i zawodowe), od których wszyscy inni, na czele  z władzami, się odwrócili. Dzięki temu czytelnicy poznają historie osób, które łatwo osądzać i którymi najczęściej w Rosji się pogardza. Kostiuczenko nie osądza. Zawsze oddaje głos swoim bohaterom. 
Reportaże nie są długie, a ich konstrukcja jest przemyślana, zwarta i spójna.

Lektura reportaży jest wstrząsająca – zwłaszcza, że historie, o których mowa, podane są na ogół beznamiętnie, z dokumentalną powściągliwością. Historie o ciemnych stronach codzienności w Rosji. Oto niektóre z nich.
Dziennikarka relacjonuje, jak spędziła dobę z narkomanami – tymi, którzy „jutro umrą”. Opisuje, jakie śmiertelne żniwo zbiera narkotyk biednych w Moskwie, czy Petersburgu – „krokodyl”. Z empatią podchodzi do tych ludzi, którzy często nie zdają sobie sprawy, że na nią, jak każdy, zasługują i nie ocenia. Ale jej słowa mogą uderzać w czytelnika: „Za tydzień jedno z nich umrze: w nocy, we śnie zatrzyma się serce. Drugie wbrew wszystkiemu spróbuje pójść na detoks i się uratować. A imiona ich nie są istotne, bo wam tak naprawdę jest przecież wszystko jedno”.
Opowiada o konflikcie rdzennych mieszkańców Syberii z nafciarzami, czy górnikach, którym od miesięcy nie wypłacano pensji i rodziny żyją na granicy nędzy. Kto o nich się martwi?! Na pewno nie państwo.
Bulwersujące są historie o losach rosyjskich żołnierzy; jak niszczy ich psychicznie fala w wojsku. Autorka przedstawia żołnierzy, którzy rzekomo na ochotnika zgłaszają się do udziału w konflikcie w Donbasie.
Wcielając się w rolę stażystki, autorka daje obraz skorumpowanej drogówki i służb śledczych. Fałszowanie dowodów, niewyobrażalne łapówkarstwo, przemoc. I bezkarność mundurowych. Niewiarygodne!
Dziennikarka odwiedza ruiny szpitala, w których żyją niedoszli samobójcy, odszczepieńcy, wariaci. Pokazuje codzienność mieszkańców hotelu robotniczego, rozpadającego się, gdzie jego mieszkańcy żyją w warunkach urągających ludzkiej godności, a lokalna administracja nie robi nic.
Kostiuczenko poznaje świat prostytutek, które za marne pieniądze, w przydrożnym baraku, zaspokajają tirowców, policjantów, polityków.
Najbardziej chyba poruszające są opowieści rodziców dzieci zamordowanych 
w masakrze w Biesłanie oraz tekst o ostatnich żyjących bohaterach Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Nie mają dla Kremla osobowości ani twarzy, żyją w zapomnieniu i biedzie przez cały rok, tylko  9 maja przypominają sobie władze o ich istnieniu. A ci są tak nauczeni szacunku do ojczyzny i władzy, że nawet łzy, ocierane ukradkiem ze wstydem, i poczucie krzywdy, jawią się im jako niewłaściwe, „nie na miejscu”.
Historie opowiedziane na kartach książki chwytają za serce, wzruszają lub bulwersują. Większość  z nich jest przede wszystkim przygnębiająca. „Życie jest ciężkie. Rozejrzyj się. Kto tu jest szczęśliwy? Nie ma takich” – stwierdza jedna ze sprzątających moskiewskie ulice sprzątaczek.
Tym, co wyróżnia książkę, nie jest przekrój tematów, ale to, w jaki sposób autorka do nich podchodzi. Faktycznie poznaje się zagadnienia, a nie moralizatorskie przesłanie zgorszonego dziennikarza. Poprzez historie pozostawionych samym sobie ofiar politycznych rozgrywek czy bezlitosnego systemu Jelena Kostiuczenko pokazuje prawdziwą rosyjską „czarnuchę” – ciemne strony życia, naznaczone przemocą, bezprawiem i wykluczeniem, z którymi mierzą się obywatele kraju „siłowików”, oligarchów i byłych agentów. Historie Rosjan, o których Kreml nie chce wiedzieć, bo nie pasują do propagowanego obrazka pozłacanego imperium.
Książki nie czyta się jednym tchem;  raczej jest to opowieść, którą się dozuje, bo nie sposób przyjąć tyle bólu i cierpienia.
Fani reportażu dostają porządny kawałek rzetelnego dziennikarskiego warsztatu.

Mariola

Książka dostępna w Legimi. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz