Książka Jeleny Kostiuczenko „Przyszło nam tu żyć. Reportaże z Rosji”
Z determinacją zbliża się do tych (wcielając się w różne role społeczne i zawodowe), od których wszyscy inni, na czele z władzami, się odwrócili. Dzięki temu czytelnicy poznają historie osób, które łatwo osądzać i którymi najczęściej w Rosji się pogardza. Kostiuczenko nie osądza. Zawsze oddaje głos swoim bohaterom.
Reportaże nie są długie, a ich konstrukcja jest przemyślana, zwarta i spójna.
Lektura
reportaży jest wstrząsająca – zwłaszcza, że historie, o których mowa, podane są
na ogół beznamiętnie, z dokumentalną powściągliwością. Historie o ciemnych stronach codzienności w Rosji.
Oto niektóre z nich.
Dziennikarka
relacjonuje, jak spędziła dobę z narkomanami – tymi, którzy „jutro umrą”.
Opisuje, jakie śmiertelne żniwo zbiera narkotyk biednych w Moskwie, czy
Petersburgu – „krokodyl”. Z empatią podchodzi do tych ludzi, którzy często nie
zdają sobie sprawy, że na nią, jak każdy, zasługują i nie ocenia. Ale jej słowa
mogą uderzać w czytelnika: „Za tydzień jedno z nich umrze: w nocy, we śnie zatrzyma
się serce. Drugie wbrew wszystkiemu spróbuje pójść na detoks i się uratować. A imiona ich nie są
istotne, bo wam tak naprawdę jest przecież wszystko jedno”.
Opowiada
o konflikcie rdzennych mieszkańców Syberii z nafciarzami, czy górnikach, którym
od miesięcy nie wypłacano pensji i rodziny żyją na granicy nędzy. Kto o nich
się martwi?! Na pewno nie państwo.
Bulwersujące
są historie o losach rosyjskich żołnierzy; jak niszczy ich psychicznie fala w
wojsku. Autorka przedstawia żołnierzy, którzy rzekomo na ochotnika zgłaszają
się do udziału w konflikcie w Donbasie.
Wcielając
się w rolę stażystki, autorka daje obraz skorumpowanej drogówki i służb śledczych. Fałszowanie dowodów,
niewyobrażalne łapówkarstwo, przemoc. I
bezkarność mundurowych. Niewiarygodne!
Dziennikarka
odwiedza ruiny szpitala, w których żyją niedoszli samobójcy, odszczepieńcy, wariaci.
Pokazuje codzienność mieszkańców hotelu robotniczego, rozpadającego się, gdzie
jego mieszkańcy żyją w warunkach urągających ludzkiej godności, a lokalna
administracja nie robi nic.
Kostiuczenko
poznaje świat prostytutek, które za marne pieniądze, w przydrożnym baraku,
zaspokajają tirowców, policjantów, polityków.
Najbardziej
chyba poruszające są opowieści rodziców dzieci zamordowanych
w masakrze w Biesłanie oraz tekst o
ostatnich żyjących bohaterach Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Nie mają dla Kremla
osobowości ani twarzy, żyją w
zapomnieniu i biedzie przez cały rok, tylko
9 maja przypominają sobie władze o ich istnieniu. A ci są tak nauczeni szacunku
do ojczyzny i władzy, że nawet łzy, ocierane ukradkiem ze wstydem, i poczucie
krzywdy, jawią się im jako niewłaściwe, „nie na miejscu”.
Historie
opowiedziane na kartach książki chwytają za serce, wzruszają lub bulwersują.
Większość z nich jest przede wszystkim
przygnębiająca. „Życie jest ciężkie. Rozejrzyj się. Kto tu jest szczęśliwy? Nie
ma takich” – stwierdza jedna ze sprzątających moskiewskie ulice sprzątaczek.
Tym,
co wyróżnia książkę, nie jest przekrój tematów, ale to, w jaki sposób autorka do
nich podchodzi. Faktycznie poznaje się zagadnienia, a nie moralizatorskie
przesłanie zgorszonego dziennikarza. Poprzez historie pozostawionych samym
sobie ofiar politycznych rozgrywek czy bezlitosnego systemu Jelena Kostiuczenko
pokazuje prawdziwą rosyjską „czarnuchę” – ciemne strony życia, naznaczone
przemocą, bezprawiem i wykluczeniem, z którymi mierzą się obywatele kraju
„siłowików”, oligarchów i byłych agentów. Historie Rosjan, o których Kreml nie
chce wiedzieć, bo nie pasują do propagowanego obrazka pozłacanego imperium.
Książki
nie czyta się jednym tchem; raczej jest
to opowieść, którą się dozuje, bo nie sposób przyjąć tyle bólu i cierpienia.
Fani
reportażu dostają porządny kawałek rzetelnego dziennikarskiego warsztatu.
Mariola
Książka dostępna w Legimi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz