11 stycznia 2021

"Dracul" pożera od pierwszej strony.


Wbrew temu co sobie myślimy, patrząc na tę pozycję, a myślimy: no tak...znowu!, "Dracul" to zaskakująco przyzwoita i świetnie napisana powieść, bardziej nawet przygodowa niż straszna, choć pod względem mrocznego klimatu, niczego jej nie brakuje.

Podobnie jak w "Draculi" Brama Stokera, większą część historii poznajemy poprzez lekturę wpisów z dzienników, listów czy prywatnych notatek bohaterów.

Bram Stoker niemal całe swoje dzieciństwo spędza przykuty do łózka przez nieznaną chorobę. Dogląda go tajemnicza niania imieniem Ellen, o której on i jego rodzeństwo wiedzą zaskakująco niewiele, pomimo, iż kobieta od lat mieszka w posiadłości Stokerów. Dzieciom rzuca się w oczy fakt, że kobieta mimo upływu lat niewiele się zmienia, czasami znika na wiele dni bez słowa, posiada też zdolność łagodzenia objawów choroby i w końcu uzdrawia małego Brama. Tym czasem w okolicy mnożą się tajemnicze zdarzenia.

Wiele lat po wydarzeniach z dzieciństwa, rodzeństwo Stokerów znów podejmuje próbę rozwiązania tajemnicy sprzed lat. Wraz z nimi czytelnik odwiedza mroczne zaułki Dublina, stare cmentarze, kostnicę i ponure ruiny ścigając koszmar, który wbrew temu, co sądzili, wcale się jeszcze nie skończył.

"Dracul" nie jest pozycją dla współczesnych miłośników wampiryzmu, to raczej łakomy kąsek dla czytelników, którzy cenią klimat klasycznej powieści grozy, jak u Edgara Allana Poego czy Mary Shelley.

Czyta się naprawdę dobrze – od razu widać, że J.D. Barker, to bardzo sprawny pisarz, który potrafi przykuć i utrzymać uwagę czytelnika. Powieść jest klimatyczna, trzyma w napięciu i przedstawia wampiry w sposób, od którego inni autorzy niestety dawno już odeszli, jako istoty potężne, tajemnicze i szalenie groźne.



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz