25 stycznia 2021

O tym, że władza ma swoją cenę - Ballada Patków i Węży Suzanne Collins

 

Czy da się grać fair gdy za wszelką cenę pragnie się przetrwać?

Trzynaście lat temu "Igrzyska Śmierci" zawładnęły wyobraźnią miliona czytelników na całym świecie, którzy z zapartym tchem kibicowali bohaterom w ich walce z bezwzględnym systemem. 

"Ballada ptaków i węży" jest prequelem tamtej historii, może więc być spokojnie Waszym pierwszym z nią spotkaniem.

Jest to historia niepokojąco aktualna, podobnie jak inne książki z tej serii, o ile jednak trylogia Susanne Collins może wydawać się odrobinę naciągana i momentami nużąca, tak jej prequel wciąga od pierwszych stron i do samego końca bardzo dobrze się czyta.

Minęło 10 lat od wyniszczającej wojny domowej. 

Ludzie bardzo dobrze ją pamiętają, a Kapitolu nadal nie udało się w całości odbudować. Rodzina osiemnastoletniego Coriolanusa Snowa podczas wojny straciła swoje bogactwo i teraz próbuje zachować pozory dawnej świetności.

Zbliżają się dziesiąte Głodowe Igrzyska. . 

Podczas Dożynek, każdy z dwunastu dystryktów wyznaczył chłopca i dziewczynę, którzy będą walczyć na śmierć i życie, ale tym razem każdemu z trybutów przydzielono mentora z Kapitolu, a Ci z kolei zostali wybrani spośród najzdolniejszych uczniów.

Coriolanusowi zostaje przydzielona dziewczyna z najbiedniejszego, dwunastego dystryktu. Chłopak postanawia zrobić wszystko, żeby jego trybutka zwyciężyła na arenie, ponieważ widzi w tym szansę odzyskania prestiżu swojej rodziny.

Obserwujemy, jak między mentorem i podopieczną rodzi się więź i wzajemna fascynacja.

Niestety chłopaka napędza ambicja, w której nie ma miejsca na etykę, miłość czy przyjaźń i nagle zaczynamy rozumieć, że Coriolanus nie cofnie się przed niczym, by osiągnąć swój cel.

Ta powieść to fascynujący obraz przemiany młodego chłopaka w bezwzględnego przyszłego prezydenta Panemu, znanego czytelnikom z trylogii "Igrzyska Śmierci". 

Książka zadowoli z pewnością miłośników literatury fantasy ale będzie też wspaniałą lekturą dla każdego, kto pragnie historii wciągającej, nietuzinkowej i bardzo na czasie.



11 stycznia 2021

"Dracul" pożera od pierwszej strony.


Wbrew temu co sobie myślimy, patrząc na tę pozycję, a myślimy: no tak...znowu!, "Dracul" to zaskakująco przyzwoita i świetnie napisana powieść, bardziej nawet przygodowa niż straszna, choć pod względem mrocznego klimatu, niczego jej nie brakuje.

Podobnie jak w "Draculi" Brama Stokera, większą część historii poznajemy poprzez lekturę wpisów z dzienników, listów czy prywatnych notatek bohaterów.

Bram Stoker niemal całe swoje dzieciństwo spędza przykuty do łózka przez nieznaną chorobę. Dogląda go tajemnicza niania imieniem Ellen, o której on i jego rodzeństwo wiedzą zaskakująco niewiele, pomimo, iż kobieta od lat mieszka w posiadłości Stokerów. Dzieciom rzuca się w oczy fakt, że kobieta mimo upływu lat niewiele się zmienia, czasami znika na wiele dni bez słowa, posiada też zdolność łagodzenia objawów choroby i w końcu uzdrawia małego Brama. Tym czasem w okolicy mnożą się tajemnicze zdarzenia.

Wiele lat po wydarzeniach z dzieciństwa, rodzeństwo Stokerów znów podejmuje próbę rozwiązania tajemnicy sprzed lat. Wraz z nimi czytelnik odwiedza mroczne zaułki Dublina, stare cmentarze, kostnicę i ponure ruiny ścigając koszmar, który wbrew temu, co sądzili, wcale się jeszcze nie skończył.

"Dracul" nie jest pozycją dla współczesnych miłośników wampiryzmu, to raczej łakomy kąsek dla czytelników, którzy cenią klimat klasycznej powieści grozy, jak u Edgara Allana Poego czy Mary Shelley.

Czyta się naprawdę dobrze – od razu widać, że J.D. Barker, to bardzo sprawny pisarz, który potrafi przykuć i utrzymać uwagę czytelnika. Powieść jest klimatyczna, trzyma w napięciu i przedstawia wampiry w sposób, od którego inni autorzy niestety dawno już odeszli, jako istoty potężne, tajemnicze i szalenie groźne.