22 marca 2021

"Władca Much" w wersji super light czyli dzicz dla wrażliwych.

Tak na prawdę nie jestem pewna czy ta książka mi się podobała ale zrzucę to taktownie na karb wieku. W końcu "Bezludna wyspa" to pozycja przeznaczona dla nastoletniego czytelnika a nie dla starej babki, która pozjadała już większość rozumów.

Niech jednak będzie. Ta powieść mnie zaintrygowała.

"Bezludna Wyspa" to historia nastoletniego Amerykanina- Lincolna, który wraz z rodzicami przeprowadza się do Anglii i zaczyna uczęszczać do nowego liceum. Niestety szkoła ma sportowe tradycje a Lincoln to typowy kujon i ciamajda. Chłopak szybko staje się pośmiewiskiem kolegów i koleżanek, którzy poddają go okrutnym próbom i nieustannie się z niego naśmiewają. Po wielu miesiącach męczarni i upokorzeń, Lincoln postanawia rzucić szkołę. Ostatnim szkolnym epizodem ma być letni obóz. Jeszcze tylko ten obóz i będzie wolny. Niestety, samolot, którym Lincoln i jego prześladowcy lecą na miejsce zbiórki, rozbija się na pięknej bezludnej wyspie.

Wszyscy nastolatkowie wychodzą z katastrofy bez szwanku.

Zaczyna się walka o przetrwanie i przywództwo na wyspie. Dzięki inteligencji, wiedzy i fascynacji historiami słynnych rozbitków, Lincoln szybko staje się liderem. Tylko on wie jak rozpalić ogień, upolować zwierzę albo wyznaczyć współrzędne wyspy. Jego krzepcy koledzy i piękne koleżanki na bezludnej wyspie stają się całkowicie bezradni. Od tego momentu obserwujemy przemianę głównego bohatera z zamkniętego w sobie nerda w mistrza wyspy.

Nie jest to zmiana na lepsze.

Czytając "Bezludną Wyspę" wyraźnie wyczuwa się inspirację autorki słynnym "Władcą Much" , o ile jednak w powieści Godlinga groza sytuacji momentami niemal odbiera nam dech, tak tutaj wyraźnie brakuje realizmu, a łatwość z jaką rozbitkowie poruszają się w nowych okolicznościach pozwala przewidzieć zakończenie, które zapewne miało być wielkim zaskoczeniem. 

Mimo to polecam tę książkę jako coś lekkiego na wiosenny posiadówki w ogrodzie. Czyta się całkiem przyzwoicie a postać głównego bohatera może zaciekawić, a nawet zaintrygować. Nie należy się jednak spodziewać, że książka utkwi w nas na dłużej. Ja już prawie o niej zapomniałam.


 

15 marca 2021

Prusy Wschodnie, Kraina Jabłek i lodowy płaszcz Very.

Ten dom jest mój” Dörte Hansen - książka jest debiutem literackim, tłumaczenie z języka niemieckiego - Katarzyna Sosnowska, wydawnictwo Sonia Draga 2020, zawiera Słowo od tłumaczki.

Równorzędnym bohaterem jest w tej historii Dom, to wokół niego osadzone są losy Very, jej matki Hildegard i krewnych. Uciekając po wojnie z Prus Wschodnich, Hildegard i jej pięcioletnia córka, docierają do gospodarstwa w tzw. Starym Kraju nad Łabą (Dolna Saksonia), nie mając nic oprócz dumy, dumy Hildegard von Kamcke z trzystuletniej genealogii wschodniopruskiej rodziny.

W Starym Kraju o statusie rodziny świadczyły charakterystyczne domostwa, ogromne domy halowe (Hallenhaus) z murem pruskim, pokryte tradycyjnie sitowiem, z prowadzącą na podwórko ogromną, bogato zdobioną drewnianą bramą, będącą wizytówką gospodarzy, tzw. „Bauer-Adel”, przedstawicieli chłopskiej szlachty, od pokoleń uprawiającej jabłka i czereśnie - źródło ich bogactwa.

Ile jeszczi zjidzie tu was Polaczków?” - to zdanie wypowiedziane w dialekcie dolnoniemieckim przez Idę, od sześciu pokoleń gospodynię Domu, naznaczy na zawsze relacje między nią a Hildegard. Jedynie śpiewany przez Verę hymn Prus Wschodnich „Kraina ciemnych lasów” lub jej pomoc w pracach porządkowych przy Domu było sposobem skruszenia zawziętości Idy, można było wtedy liczyć na podarowane jajko i na to, że owocowa spiżarnia nie zostanie zamknięta na klucz, nic ponad to.

Vera nigdy nie okaże serca temu Domowi, ale nie zostawi go. Tak jak nie zostawiła po śmierci Idy jej syna Karla, weterana wojennego, który po powrocie z wojny już nigdy nie był sobą. Nie stchórzy, tak jak jej matka, która pewnego dnia zostawi córkę, uciekając z bogatym mężczyzną. Vera ciężko pracuje w gospodarstwie, bardzo dobrze się uczy, ma niełatwo nawet wśród rówieśników, nazywana jest „polaczkowym dzieckiem” i często sama wymierza sprawiedliwość – bijąc się. Jest odważna, doskonale jeździ konno, świetnie pływa.

Po powrocie ze studiów, otwiera gabinet dentystyczny. Przez jej życie przewija się wielu mężczyzn, jednak żaden na stałe. Dlaczego? Dlatego że musiała się okryć „płaszczem z lodu”, jak większość kobiet w jej rodzinie, po to, by udźwignąć traumę wojny, odnaleźć się, niechciana w nowym miejscu, licząc tylko na siebie. Dopiero gdy sześćdziesiąt lat później w jej życiu pojawi się siostrzenica Anne ze swoim kilkuletnim synkiem Leonem lodowy płaszcz Very powoli zaczynie pękać, puszczać pierwsze krople wody, a Dom zaczynie się odradzać, dopełnią się słowa wyryte na jego szczycie „Tyn dom jest mij i ni jest mij, kto wnijdzie w nij, nazwi go swim” - Ten dom jest mój i nie jest mój, kto raz do niego wejdzie, nazwie go swym.

Warto poświęcić czas Tej książce. Oczywiście jest dostępna w naszej bibliotece.

Ag.




8 marca 2021

Co czytam dziecku - być może przepis na przyszłego czytelnika doskonałego...

 Być może ktoś zastanawiał się nad tym, co właściwie czytać tym dzieciom do poduszki i nie tylko. To dobre pytanie. Wiadomo nie od dziś, że czytanie dzieciom jest sprawą ważną, pobudza wyobraźnię, kreatywność, rozwija słownictwo, stymuluje rozwój mózgu, kształtuje inteligencję emocjonalną i robi mnóstwo innych dobrych rzeczy- wszystko to oczywiście nie dzieje się za sprawą literatury byle jakiej, z której zalewem mamy ostatnio taki kłopot- i nie mówię tu tylko o książkach dla dzieci ;-).

Czytajmy zatem. Ale co?

Odpowiem na to pytanie w miarę swoich skromnych możliwości ponieważ posiadam tylko jedno dziecko, w dodatku już dosyć stare, bo w wieku lat prawie 7, czytamy jednak razem do upadłego od samego początku naszej wspólnej przygody, a polecając czytane przez nas książki innym mamom przeważnie trafiam bez pudła. Na początku wcale łatwo nie było przekonać latorośl, że książki są ekstra ale ja się uparłam i wyszło na moje. 

Przezabawna Zuźka D. Zołzik to cała seria przygód pomysłowej dziewczynki, wzbudzająca wybuchy śmiechu nie tylko u najmłodszych. Na przygody Zuźki i jej przyjaciół składa się kilka książkowych serii. Możemy dobierać je do wieku naszej pociechy. Książeczka pełna jest humoru i nieprzewidywalnych zwrotów akcji, bo też sama główna bohaterka nie ustaje w staraniach byśmy świetnie się bawili i ani na chwilę nie czuli znużenia. Nie jest to może pozycja typowo wychowawcza, ale jeśli zależy nam na  przekonaniu naszego dziecka, że czytanie książek to najlepsza rozrywka jaką ludzkość sobie wymyśliła, nie wahajmy się. 




"Srebrny Chłopiec" to pozycja idealna dla trochę starszych miłośników tajemnic, przygód i historii z dreszczykiem. Książka opowiada o przygodach trójki przyjaciół z małego szwedzkiego miasteczka, w którym dzieją się tajemnicze i dziwne rzeczy. Nieustraszone dzieciaki za wszelką cenę starają się rozwikłać zagadkę widmowego srebrnego chłopca. W grę wchodzi nie tylko zwykła ciekawość. Sprawa zagadkowo łączy się z zaginionym przed laty skarbem. "Srebrny Chłopiec" to środkowa część serii autorstwa Christiny Ohlson, moim zdaniem najlepsza. Można je czytać oddzielnie.





"Czerwone Krzesło" to świetna propozycja dla energicznych i rządnych przygód małych odkrywców. Rodzice też będą drżeć z emocji, to pewne. Jest to pierwsza część serii "Magiczne Drzewo" autorstwa Andrzeja Maleszki. Trójka rodzeństwa znajduje w rzecze czerwone krzesło, wykonane z drzewa magicznego dębu. Okazuje się, że przedmiot spełnia życzenia osoby na nim siedzącej, a to powoduje serię nieprzewidzianych i osobliwych zdarzeń, które wciągają dzieci w wir szalonej przygody. Zapewniam, że po przeczytaniu tej książki, natychmiast sięgniecie po kolejne.





Mój absolutny faworyt. Książka, z którą nie możemy się rozstać utrzymana w klimacie świetnej powieści fantasy. Nie brak w niej dzikiej przyrody, fantastycznych i groźnych mieszkańców puszczy, zamków, lochów, przerażających pułapek, rodzinnych waśni, sąsiedzkich konfliktów i wspaniałej przyjaźni, która finalnie pokona wszystkie trudności. Baśń napisana po mistrzowsku. Czytając niemal czuję na plecach żar wielkiego paleniska w zbójeckim zamku, a w ustach smak wypiekanego przez matkę Ronji chleba. Tulimy się z córką do siebie na dźwięk przerażających krzyków krążących nad zamkiem wietrzydeł, czujemy zapach wilgoci bijący od leśnych strumieni. Przy tej lekturze żałuję, że pani Lingren nie pisywałą też dla dorosłych. Nie sądziła pewnie, że nadejdą czasy, w których również dorosłym potrzebne będą baśnie by spokojnie zasnąć.



Sympatyczna wampirka i jej przyjaciele z  kraju Nokturni bardzo boją się nas, istot ze świata światła. Nas i jednorożców oczywiście. Amelka mieszka wraz z rodzicami w ich wampirzym zamczysku, ma ulubioną pupilkę Dyńkę i przyjaciół: Kostka Ponuraka, Florkę Kudłacz i księcia Tadżina. Razem przeżywają serię ciekawych, niebezpiecznych i zabawnych przygód w krainie gdzie jednorożce czają się za każdą tęczą, brrr.

1 marca 2021

Osobliwy pan Riggs


... Nie chodzi tylko o to, że okładka jest wyśmigana w kosmos...bo jest!
Zawartość jest równie imponująca.
Twórczość autora "Baśni Osobliwych" nie jest Wam pewnie obca. Znacie "Osobliwy Dom Pani Peregrin", który, szczerze mówiąc, mnie osobiście nieco rozczarowuje, bo pomijając wspaniałe zdjęcia i oryginalny pomysł, akcja jakoś tak ...utyka.
Ale w przypadku tego zbioru jest już inaczej.
Być może pan Riggs jest właśnie mistrzem krótkiej formy.
Historie są mroczne lecz nie na tyle, by nie mógł po nie sięgnąć młody odbiorca, osobliwe lecz nie budzące niesmaku, fantastyczne i baśniowe lecz nie infantylne, pełne lekkości, inteligentnie, ocierające się o czarny humor.
Znakomity styl, piękny staranny język, głęboka mądrość, jak na baśnie przystało.
Bracia Grimm zapewne płoną z zazdrości.
Na stronicach książki spotykamy szlachetnych ludożerców, człowieka zmienionego w wyspę, rozumne gołębie od św. Pawła, królewnę o smoczym języku i wielu, wielu innych osobliwców. Mnie osobiście szczególnie podobała się historia dziewczynki, która miała dar leczenia ludzi z koszmarów. Złe sny wydłubywała swoim pacjentom z uszu i gromadziła w żywym  kłębuszku, który  zawsze przebywał gdzieś obok niej, podskakując z podekscytowania.
Oprócz niewątpliwej wartości samych opowieści, książka pełna jest pięknych rycin, wykonanych przez Andrew Davidsona.
Ach, byłabym zapomniała: narratorem w książce jest nie kto inny jak sam niewidzialny Millard Nullings, znany miłośnikom "Osobliwego Domu Pani Peregrin".