30 listopada 2020

O "Miedziakach" ...

 

Październik rozpoczęłam od przeczytania książki, która od jakiegoś czasu jest bardzo popularna w internetowych „środowiskach” czytelniczych. Sięgnęłam po nią zaintrygowana recenzjami na jej temat, a raczej ich zgodnością. Ani razu bowiem nie usłyszałam o niej złej opinii. Przeciwnie, każdy ją zachwala, zarówno za fabułę, jak i za sposób przedstawienia i styl pisania. Ja również nie będę w tym przypadku wyjątkiem. Mowa o książce pt. Miedziaki autorstwa Colsona Whiteheada (twórca m.in. głośnej Kolei podziemnej, za którą otrzymał Nagrodę Pulitzera).

            W Miedziakach poznajemy historię nastoletniego, czarnoskórego chłopca imieniem Elwood. Akcja rozpoczyna się w latach 60. XX wieku w Ameryce. Elwood jest człowiekiem bardzo ambitnym i ułożonym. Wychowuje go babcia, która dba o to, aby wnuk wyrósł na porządnego człowieka. Chłopiec nie oddaje się zabawom z rówieśnikami, ponieważ woli spędzać czas na czytaniu. W książce czytamy m.in. fragment o tym, jak Elwoodowi udaje się zdobyć tom encyklopedii, w której znajdują się słowa jedynie na literę A. Chłopak pilnie ją studiuje, czyta wszystkie słowa i zapisuje te, które najbardziej go ciekawią. Nie ustaje w dążeniu ku lepszej przyszłości. Jego największym marzeniem jest dostanie się na uniwersytet i zdobycie dobrego wykształcenia. Mogłoby się więc zdawać, że jest to historia zwykłego chłopca, który tak jak każde inne dziecko ma swoje marzenia i plany i najprawdopodobniej uda mu się je spełnić, ponieważ jest bardzo zdeterminowany. Nie należy jednak zapominać o czasie, w którym dzieje się akcja powieści. Mamy bowiem lata 60. XX wieku. Ameryka jest opanowana przez dyskryminację rasową, a ona jest największą przeszkodą Elwooda w wędrówce do spełnienia marzeń. Jego idolem jest Martin Luther King, który swoim dążeniem do równouprawnienia dla wszystkich ras, staje się dla niego wzorem do naśladowania i świadectwem tego, że to nie kolor skóry świadczy o naszej wartości.

            W toku powieści zostają przytoczone historie obrazujące życie osób czarnoskórych właśnie w danym okresie dziejów Ameryki. Dowiadujemy się rzeczy, które nie tylko oburzają, ale przede wszystkim każą nam zadać sobie pewne pytania: Dlaczego człowiek jest w stanie wykluczyć drugiego człowieka ze społeczeństwa i traktować go jak istotę nieważną i nic nie wartą tylko i wyłącznie ze względu na kolor skóry z jakim ta osoba się urodziła? Dlaczego dzielimy ludzi ze względu na to, jak wyglądają? Dlaczego najważniejszą kategorią w wartościowaniu człowieka nie jest jego charakter? Whitehead porusza w swej książce niezwykle ważny problem. Pokazuje, jak ciężko jest żyć człowiekowi, który urodził się jako czarnoskóry, dlaczego dziecko o czarnej skórze nie ma takich samych szans na dobre życie jak dziecko białe.

            Wracając do głównego bohatera. Wszystko w jego życiu zdaje się być ustabilizowane i skierowane ku dobremu do czasu, kiedy za nie swoje winy zostaje skazany na odsiadkę w zakładzie poprawczym dla chłopców. Trafia więc do tytułowego Miedziaka, gdzie razem z nim przeżywamy chwile największego wzburzenia i rozpaczy. Poznajemy tajemnice, które roztrzaskają nasze serce na kawałki. Władze Miedziaka oraz opiekuni zajmujący się chłopcami skrywają w swoich duszach najmroczniejsze grzechy. Zostają nam przedstawione obrazy, które jednoznacznie świadczą o dehumanizacji pewnych jednostek. Kary, jakim zostają poddani czarnoskórzy chłopcy za swe przewinienia, przechodzą granice okrucieństwa, a ich świadectwem jest odnaleziony wiele lat po zamknięciu zakładu cmentarza ze szczątkami dawnych wychowanków. Rysuje nam się więc wyraźnie podział na krzywdzonych i krzywdzących. Najbardziej bolesne jest to, że to właśnie oprawcy, mimo swoich czynów, uznają się za lepszych, godniejszych. Tylko i wyłącznie ze względu na swój kolor skóry. Można by więc zadać pytanie o osoby postronne, osoby „z zewnątrz”. Dlaczego niczego nie zauważają i nie interweniują? Odpowiedź jest prosta: zauważają, lecz wygodniej, prościej i bezpieczniej jest im zostawić sprawy w starym ich porządku.

            To, co najbardziej „uderza” w emocje czytelnika jest fakt, że Colson Whitehead przy pisaniu Miedziaków nie posłużył się tylko i wyłącznie własną wyobraźnią. Wydarzenia przedstawione w książce są inspirowane wydarzeniami autentycznymi. Miedziaki to książka okrutna, przejmująca, wzruszająca, a jej zakończenie doprowadzi nawet najbardziej wytrzymałego czytelnika do łez. To książka, której wartości nie da się opisać w prostych słowach. Emocje w niej zawarte trzeba odczuć na własnej skórze. Niech za cytat zachęcający do lektury posłużą słowa Martina Luthera Kinga: „Wtrąćcie nas do więzienia, a my i tak będziemy was kochać. (…) I nie miejcie złudzeń, złamiemy was naszą zdolnością do cierpienia i pewnego dnia wygramy naszą wolność. Nie tylko wygramy naszą wolność, ale po drodze tak przemówimy do waszych serc i sumień, że przeciągniemy was na swoją stronę i będzie to nasze podwójne zwycięstwo”.  

 

      Patrycja