30 listopada 2018

U Misia na imieninach...


Światowy Dzień Pluszowego Misia to w naszej bibliotece ważna data. Tego dnia biblioteczny pupil- Miś Czytuś obchodzi swoje imieniny.
W tym roku przyjęcie imieninowe odbywa się już po raz ósmy.
To właśnie osiem lat temu, ten oczytany pluszak został wybrany na maskotkę filii przy ulicy Chrobrego, wtedy też odwiedzające bibliotekę dzieciaki nadały mu imię.
Jak co roku, na uroczystość imieninową przybyli najmłodsi czytelnicy.
W odświętnie udekorowanej sali przygotowano już dla nich gry, zabawy
i poczęstunek.
Miś Czytuś zasiadł na honorowym miejscu zadowolony z prezentu jaki otrzymał od pań bibliotekarek- były to czekoladowe babeczki, które, jak wiadomo, misie uwielbiają, i które znakomicie nadają się, by podjąć nimi gości.

A gości zjawiło się całkiem sporo.
Dzieci przyniosły ze sobą swoje domowe przytulanki i pięknie wykonane laurki dla naszego solenizanta.
Na początku uroczystości panie bibliotekarki przypomniały dzieciom historię nadania imienia bibliotecznemu Misiowi, potem głośno mu poczytano- bo nic tak nie uszczęśliwia Misia Czytusia jak bajka, no, może nie licząc czekoladowych babeczek...
Tym razem przeczytaliśmy książeczkę Joanny Bernat "Mały Miś i przytulanka".

Po części oficjalnej ochoczo przystąpiono do zabaw. Między dziećmi krążyło tajemnicze misiowe pudełeczko, w którym znaleźć można było zagadki i zadania, rozwiązano też czytusiową krzyżówkę, nadmuchano mnóstwo balonów, którym można było narysować uśmiechnięte misiowe buzie i zabrać na pamiątkę do domu.
Zabawę zakończyło wspólne zjedzenie babeczek i ciasteczek.
Imieniny udały się wybornie, Miś Czytuś jeszcze dziś oblizuje łapki, a kto nie przyszedł, niech żałuje i wypatruje następnego razu.  

22 listopada 2018

"Dziewczyny nie biją" T.S. Easton- subtelna petarda

Fleur ma 16 lat i mieszka w małym angielskim miasteczku. Jej rodzice 
są dobrze sytuowani a życie samej Fleur toczy się bezproblemowo pomiędzy szkołą, spotkaniami z przyjaciółmi a weekendową pracą. 
Dwa razy w tygodniu: w niedziele i środy, Fleur spotyka się ze swoim chłopakiem Georgem, który studiuje w szkole marynarki wojennej. 
George jest rozsądny, przystojny i gustuje w eleganckich restauracjach,
Fleur jednak nie jest do końca pewna swoich uczuć względem niego, 
a w ich randki coraz częściej wkrada się nuda.
Pewnego dnia, przez przypadek Fleur trafia do klubu bokserskiego gdzie 
z ciekawości zapisuje się na pierwszy trening. Ten epizod zmienia całe jej dotychczasowe życie. Zafascynowana boksem dziewczyna zaczyna dbać o formę, 
a uczestnictwo w treningach i pokonywanie własnych barier stają się dla niej ważniejsze niż wszystko inne. Spotyka się to ze sporym zamieszaniem w życiu osobistym bohaterki: jej nadopiekuńcza mama jest wstrząśnięta, chłopak rezygnuje z dalszych randek, przyjaciele czują się zaniedbywani, a tata wskakuje na rower by towarzyszyć córce w wielogodzinnych przejażdżkach. 
W klubie bokserskim Fleur zyskuje nowych sprzymierzeńców i zmaga się 
z własnymi słabościami i lękami, co z każdym dniem czyni ją mocniejsza 
i bardziej zdeterminowaną. Jej walka o siebie i praca nad budowaniem formy może być motywacja dla każdego z nas w naszych codziennych zmaganiach. 
Książka niesie ze sobą bardzo pozytywne i ważne przesłanie: są rzeczy, 
o które w życiu warto zawalczyć.

Plusem tej powieści jest styl. Historia obfituje w smaczne żarty, dynamiczne dialogi i subtelne życiowe rady. Dobrze, że wśród propozycji dla młodych dorosłych pojawiają się książki pozytywnie nastawiające do życia.
"Dziewczyny nie biją" to propozycja, która poza wewnętrznym urokiem kryje 
w sobie także szczerą prawdę i motywuje do działania. Przyjemna, lekka 
w odbiorze, z niesłychanie sympatyczną główną bohaterką, to pozycja obowiązkowa dla każdego, bez względu na wiek!

20 listopada 2018

Rozdajemy nagrody...



Powoli kończy się jesień, dni stają się coraz krótsze i chłodniejsze. Więcej mamy czasu w długie wieczory na czytanie książek. Powoli też zbliża się ku końcowi nasz konkurs Cztery pory czytelnika . Jego jesienną twarzą została pani Zenona Kozłowska, nasza stała, bardzo aktywna czytelniczka. Oczywiście były gratulacje i nagrody (nasza firmowa ekotorba oraz bon  do księgarni w wys.50zł).



Zwyciężczynią październikowej odsłony konkursu Na obcasach przez literaturę została pani Anna Nadarzyńska, która stawiła czoło pytaniom związanym z życiem i twórczością Katarzyny Michalak. Nagrody to firmowa ekotorba i książka. Gratulujemy.




Mikroświat Profesora Parzyziółki

Książka dla dzieci czy może dorosły czytelnik też się w niej odnajdzie?
Wydana przez wydawnictwo TADAM w twardej oprawie o nietypowym formacie 27 cm x 13,5 cm na pięknym matowym papierze w kolorze ecru. Autorką tekstu i ilustracji jest Dorota Wojciechowska-Danek.
Co spowodowało, że trafiła ona w moje ręce ? „Zawołał” mnie „Parzyziołko” spoglądający z okładki, trzymający w jednej dłoni czerwone ziarenko, a w drugiej - doniczkę z wijąca się rośliną, zapraszający do swojego świata. Wybrałam się więc w odwiedziny, zabierając ze sobą bratanicę w wieku 12 lat. Profesor powitał nas serdecznie w swoim „królestwie” – świecie ziół i od razu zaciekawił kilkoma pytaniami. Po co starożytni Rzymianie nosili liście laurowe  na głowie? Co ma wspólnego bazyliszek z bazylią? Czego najbardziej boją się komary? Obiecał, że będziemy mogły zerknąć do jego zielarskiej pracowni, gdzie trzyma najcenniejsze zbiory i że być może zdradzi nam kilka przepisów na domowe mikstury. Rozpoczęłyśmy wspólną z nim wędrówkę. Na początek poznałyśmy znaczenie symboli umieszczonych pod opisami ziół, które są wskazówką, gdzie możemy je znaleźć – w domu, ogrodzie, lesie czy na łące. Poznałyśmy 18 wybranych ziół oraz jakie miały znaczenie w przeszłości, a jakie mają obecnie. Nie umknął naszej uwadze fakt, że zioła były pierwszymi lekami odkrytymi przez człowieka, a najczęściej stosowane ziołowe lekarstwa to napary, wywary i maceraty.
I przyszedł czas na „domowe mikstury” i przepisy na cynamonowe ciasteczka, lawendowe śnieżki, miętową lemoniadę po to, by w praktyce przekonać się, o co chodzi z ziołami? Przecież często są to niepozorne roślinki, a wystarczy, że potrzemy listek i powąchamy, a tajemnica sama się wyjaśnia – zapach to ich sekret.
A potem odpoczynek w ziołowym ogródku, który możemy samodzielnie stworzyć - Profesor Parzyziołko podpowiedział nam jak.
Pierwsze wrażenie mojej bratanicy, zanim zaczęła czytać „Parzyziółko” to stwierdzenie - „jaka Ona piękna”, a ja się bardzo ucieszyłam, że potrafiła zauważyć, oprócz treści, także stronę edytorską tej książki. Jest w niej zachowana równowaga między treścią a ilustracjami.
Polecamy tę książkę zarówno dzieciom jak i dorosłym do wspólnego czytania, podziwiania, odkrywania.
Warto mieć swój świat tak jak profesor „Parzyziółko” i warto się nim dzielić, zapraszać tych, którzy chcą go poznać.

                                                                                                                   Ag.



5 listopada 2018

Dynie, duchy, opowieści czyli kolejna zabawa w Escape Room.

W tym roku, jak to czasami bywa, tuż przed wigilią Wszystkich Świętych
w naszej bibliotece rozpanoszyły się duchy. W żaden sposób nie można sobie było z nimi poradzić, postanowiliśmy więc wykorzystać do czegoś ich obecność
i zorganizowaliśmy kolejną zabawę w Escape Room.

Tym razem nie było zadań ani zagadek. Była za to pewna historia, którą odkrywaliśmy, przechodząc wspólnie z dziećmi przez kolejne konkurencje zręcznościowe: zbijaliśmy dynią kręgle, wyławialiśmy z wody jabłka bez pomocy rąk, zjadaliśmy zawieszone na nitkach ciastka i zapuszczaliśmy 
się w najciemniejsze zakamarki biblioteki w poszukiwaniu pakunków 
z cukierkami.   

Temu wszystkiemu przyglądały się nasze duchy, a szczególnie pan Dyniogłowy, który nieco zamyślony świecił nam w kącie swoją dynią.
Mało kto wie, że tradycja wykonywania  dyniowych lampionów wiąże się właśnie z tą postacią, tak przynajmniej przyjęło się myśleć na Wyspach Brytyjskich,
a i w nasze obyczaje ta barwna tradycja coraz częściej się wkrada.
Kto w końcu nie lubi uśmiechniętej dyni?

Tak więc nasi dzielni uczestnicy poradzili sobie ze wszystkimi zadaniami,
a zrobili przy tym tyle szumu, że duchy co prędzej uciekły. Pan Dyniogłowy dał się lepiej poznać, obdarował dzieci słodyczami i monetami, które można było wymienić na fragmenty legendy o nim, a następnie wziął pod pachę swoją dynię i wrócił do Irlandii w sam czas na wigilię Wszystkich Świętych.