15 marca 2021

Prusy Wschodnie, Kraina Jabłek i lodowy płaszcz Very.

Ten dom jest mój” Dörte Hansen - książka jest debiutem literackim, tłumaczenie z języka niemieckiego - Katarzyna Sosnowska, wydawnictwo Sonia Draga 2020, zawiera Słowo od tłumaczki.

Równorzędnym bohaterem jest w tej historii Dom, to wokół niego osadzone są losy Very, jej matki Hildegard i krewnych. Uciekając po wojnie z Prus Wschodnich, Hildegard i jej pięcioletnia córka, docierają do gospodarstwa w tzw. Starym Kraju nad Łabą (Dolna Saksonia), nie mając nic oprócz dumy, dumy Hildegard von Kamcke z trzystuletniej genealogii wschodniopruskiej rodziny.

W Starym Kraju o statusie rodziny świadczyły charakterystyczne domostwa, ogromne domy halowe (Hallenhaus) z murem pruskim, pokryte tradycyjnie sitowiem, z prowadzącą na podwórko ogromną, bogato zdobioną drewnianą bramą, będącą wizytówką gospodarzy, tzw. „Bauer-Adel”, przedstawicieli chłopskiej szlachty, od pokoleń uprawiającej jabłka i czereśnie - źródło ich bogactwa.

Ile jeszczi zjidzie tu was Polaczków?” - to zdanie wypowiedziane w dialekcie dolnoniemieckim przez Idę, od sześciu pokoleń gospodynię Domu, naznaczy na zawsze relacje między nią a Hildegard. Jedynie śpiewany przez Verę hymn Prus Wschodnich „Kraina ciemnych lasów” lub jej pomoc w pracach porządkowych przy Domu było sposobem skruszenia zawziętości Idy, można było wtedy liczyć na podarowane jajko i na to, że owocowa spiżarnia nie zostanie zamknięta na klucz, nic ponad to.

Vera nigdy nie okaże serca temu Domowi, ale nie zostawi go. Tak jak nie zostawiła po śmierci Idy jej syna Karla, weterana wojennego, który po powrocie z wojny już nigdy nie był sobą. Nie stchórzy, tak jak jej matka, która pewnego dnia zostawi córkę, uciekając z bogatym mężczyzną. Vera ciężko pracuje w gospodarstwie, bardzo dobrze się uczy, ma niełatwo nawet wśród rówieśników, nazywana jest „polaczkowym dzieckiem” i często sama wymierza sprawiedliwość – bijąc się. Jest odważna, doskonale jeździ konno, świetnie pływa.

Po powrocie ze studiów, otwiera gabinet dentystyczny. Przez jej życie przewija się wielu mężczyzn, jednak żaden na stałe. Dlaczego? Dlatego że musiała się okryć „płaszczem z lodu”, jak większość kobiet w jej rodzinie, po to, by udźwignąć traumę wojny, odnaleźć się, niechciana w nowym miejscu, licząc tylko na siebie. Dopiero gdy sześćdziesiąt lat później w jej życiu pojawi się siostrzenica Anne ze swoim kilkuletnim synkiem Leonem lodowy płaszcz Very powoli zaczynie pękać, puszczać pierwsze krople wody, a Dom zaczynie się odradzać, dopełnią się słowa wyryte na jego szczycie „Tyn dom jest mij i ni jest mij, kto wnijdzie w nij, nazwi go swim” - Ten dom jest mój i nie jest mój, kto raz do niego wejdzie, nazwie go swym.

Warto poświęcić czas Tej książce. Oczywiście jest dostępna w naszej bibliotece.

Ag.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz